Obudziłam się bo poczułam, że ktoś mnie szturcha, przetarłam, otworzyłam oczy, wyjęłam z uszu słuchawki i zobaczyłam uśmiechniętą stewardesse informującą, iż zbliżamy się do lądowania. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że znajduję się w samolocie do Londynu, więc podziękowałam jej za informacje, spakowałam do torby wcześniej wyciągnięte z niej rzeczy i czekając na koniec podniebnej podróźy wyjrzałam przez szybę i tam ukazała mi się piękna panorama tego miasta, z lotu ptaka.
Po wylądowaniu poszłam po swój bagaż i złapałam taxówkę, której podałam adres swojego nowego domu.Rodzice wraz z dziadkami złożyli się na niego, za co bardzo im dziękuje. Jest on położony na sympatycznej uliczce, na której są również inne domki. Pod domem czekał już mężczyzna, od którego miałam dostać klucze. Po wręczeniu mi ich, oprowadził mnie po domu i odjechał. Wszystko było piękne. Na parterze znajduje się kuchnia połączona z salonem i wyjście na ogródek z basenem, oraz łazienka. Na pierwszym piętrze była druga łazienka, pokój z garderobą, drugi pokój i gabinet.
Była dopiero 15 i ładna pogoda, więc postanowiłam się przejść po pobliskim parku. Idąc tak nagle ktoś na mnie wpadł, uderzając z taką siłą, że aż upadłam. Już miałam na niego nawrzeszczeć, lecz on podał mi rękę i powiedział.
-Przepraszam, nic ci się nie stało?- Popatrzyłam na niego, był niebieskookim brunetem, włosy miał ułożone w artystyczny nieład. Ubrany był w czarną bluzkę w białe paski i granatowe rurki - halo, żyjesz?
-Tak, Chyba nic ale uważaj na przyszłość jak chodzisz.
-Dobrze i jeszcze raz przepraszam, jestem Louis, a ty? - zapytał
-Iza. - uśmiechnęłam się
-Piękne imię, dla pięknej dziewczyny. - odwzajemnił mój uśmiech, a w jego policzkach pokazały się dołeczki - Mmm, może ... w ramie przeprosin, ... dasz się zaprosić ... na kawę i ciastko?- jąkał się
-Wiesz ... bardzo bym chciała, ale śpieszę się. - odpowiedziałam na szybko, za co karciłam się w myślach.
-Aha, no to może innym razem ...
-Ok, to cześć.- przerwałam mu w połowie zdania, pomachałam i pobiegłam przed siebie, myśląc o nim cały czas. No bo jak mogłam odmówić takiemu przystojniakowi, i cały czas krążyło po mojej głowie pytanie "Skąd ja go znam?". Myśląc tak o tym wszystkim dotarłam do jakiegoś supermarketu (typu Stokrotka). Stwierdziłam, że to w sumie dobrze, że tu dotarłam, bo lodówka świeci pustkami.
Perspektywa Louis'a
-Ok to cześć.- powiedziała, pomachała na pożegnanie i odeszła. Patrzyłem tak na nią, jej obraz się zmniejszał, aż w końcu zniknął. Dopiero teraz się otrząsnąłem. Jaki ja jestem głupi! Nawet nie podałem jej, ani ona mi swojego numeru telefonu, i jak ja ją teraz znajdę, i co jeśli się nie spotkamy, wtedy nie będzie kolejnego razu. Smutny i wkurzony wróciłem do domu. Trzasnąłem drzwiami i poszedłem do swojego pokoju, nie zwracając uwagi na chłopaków, których wzrok poczułem na sobie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam jest pierwszy rozdział,
co prawda troszkę krótki i późno za co przepraszam,
ale wcześniej nie miałam czasu.
Mam nadzieje, że się podoba.
Proszę abyście w komentarzach napisali co wam się podoba, a co nie.
Wiem, że to dopiero pierwszy rozdział i trudno ocenić,
więc jutro dodam drugi.
Wiem, że to dopiero pierwszy rozdział i trudno ocenić,
więc jutro dodam drugi.
Pozdrawiam
Iza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz