niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 12

Perspektywa Harrego
Może buzowało mi w głowie od dużej dawki alkoholu, ale nie straciłem zupełnie świadomości co się dzieje. Mój przyjaciel przegiął pałę i gdyby nie to, że ma zanik pamięci już dawno bym mu skopał tyłek. Jak może wierzyć Elce a nie nam, kompletnie ześwirował i niby go okłamałem! To ta zołza najpierw zrywa z nim dla innego, a teraz pewnie ma jakiś chytry plan, więc wcisnęła mu jakiś kit. Zaczynam się obawiać, że do puki nie wróci mu pamięć, będziemy musieli zawiesić działalność muzyczną. Teraz właśnie przeprowadzamy głośną wymianę zdań, jeśli można tak nazwać darcie się jeden na drugiego, przez co cierpię, ale może do niego dotrze. Nawet nasz daddy, który był zawsze oazą spokoju, zbijając przy okazji kilka szklanek. W pewnym momencie do salonu wparował Niall. Ten wiecznie uśmiechnięty blondynek cały poczerwieniał ze złości i przywalił Tomlinson'owi w nos.
N-Ty debilu, ona się pocięła. Słyszysz! POCIĘŁA SIĘ PRZEZ CIEBIE!-Te słowa uderzyły chyba w nas wszystkich, oprócz brunetki.
E-Pff, to było wiadome, krucha istotka...- Chyba miała nadzieje, że jej nie usłyszymy. Lou chwilę się zastanawiał, ale w końcu powiedział coś czego się nie spodziewaliśmy.
L-W sumie dobrze jej tak, po co się wtrącała w mój i El związek.
N-Czy ty się słyszysz!-pokręcił z politowaniem głową -Jak możesz.

Z-Jesteś głupi, czy głupszy?! Nie rozumiesz co się stało?
L-Rozumiem. Zrobiła sobie kilka ran na nadgarstkach, przez wielkie, buzujące w niej emocje, zresztą nie potrzebne.-Odpowiedział ze stoickim spokojem.
Z-Aha czyli nic to dla ciebie nie znaczy, ona? Może zginąć, bo nie jest ci potrzebna, bo masz ... ją?-wskazał na brunetkę siedzącą na kanapie.Brunet nie odpowiadał, a Malik już nie wytrzymał.-Idiota, egoista, dureń! Chłopaki, dziewczyny nie ma co tu z nim siedzieć i tłumaczyć co zrobił źle, jedźmy do Izy. - Przed samym wyjściem odwróciłem się jeszcze do pary na kanapie i pokręciłem z niedowierzaniem głową.
H-Myślałem, że jesteś ... inny.
Perspektywa Liam'a
...w szpitalu...
Li-Przepraszam, gdzie leży Izabela Tomson? Niedawno ją przywieziono ...
P-Tak, na drugim piętrze, szóste drzwi na lewo, pokój 224, a państwo to?
All-Przyjaciele.-odpowiedzieliśmy chórkiem, na co pielęgniarka się uśmiechnęła, a my złapaliśmy windę i udaliśmy się zgodnie ze wskazówkami około 40 letniej blondynki. Będąc przy właściwym pomieszczeniu, zerknęliśmy co jest za szybą. Po obrazie płaczącej Kate nad ciałem przyjaciółki, obawialiśmy się najgorszego. Horan nie pozwolił swojej dziewczynie płakać samotnej, więc wszedł do sali podnosząc ją z podłogi i sadzając ją sobie na kolanach. Lekarz wychodzący z jej sali pozwoliła nam również wejść do środka. Nialler głaskał blondynkę po plecach, całując w czoło i pytając co się stało. Maszyna podłączona do brunetki wskazywała, że bicie jej serca jest unormowane i spokojne, czyli na pewno jeszcze żyła.
N-Skarbie, powiesz co się stało?
K-Bo ... w karetce ona..., jej serce prawie się zatrzymało i porazili ją tą maszyną, żeby z powrotem biło....Podobno straciła dużo krwi i muszą jej dać trochę, ... ale nie mają jej grupy już, więc jeśli ktoś nie odda krwi z jej grupą do jutra, to ... to ... to może zasnąć na dłużej.-Dużo się jąkała, ale w końcu nam powiedziała, wtulając się w blondyna.
H-A jaką ma grupę krwi?-zapytał nasz trochę już pijany loczek
K-Nie pamiętam, ... zapytaj lekarza.
Li-To chodźcie oddać krew, nawet jeśli nie mamy jej grupy, to przyda się w szpitalu dla innych osób w jej sytuacji.- Chłopaki przyznali mi rację, ale ze względu na stan przyjaciółki, Niall został i ma się potem zmienić z którymś z nas, by nie zostawiać jej samej. Po wykonaniu tej czynności przez całą naszą grupkę, okazało się, że żaden nie ma jej grupy. Posiedzieliśmy kilka godzin, po czym Kate stwierdziła, że możemy wracać do domu, a ona sama zostanie. Oczywiste było, że jeden z nas na to nie pozwolił i stwierdził, że będzie czuwał razem z nią. Kiedy nasza trójka wróciła do domu, nie zastaliśmy Louis'a i Eleanor. Właściwie to się nawet cieszyliśmy, gdyż nie chciało nam się znowu z nim kłócić. Zmęczeni dniem, położyliśmy się spać.
Perspektywa Louis'a
Odwiozłem Eleanor do jej mieszkania i pojechałem pod szpital ,w którym miała się znajdywać Iza. Było już bardzo późno, więc nie podejrzewałem, aby moi przyjaciele nadal tam byli. W połowie moje podejrzenia się sprawdziły gdyż była jedynie Nate, która smacznie chrapała na krzesełkach obok brunetki. Trochę przesadziłem z tym oskarżeniem jej, może nie powinna się wtrącać z chłopakami w mój związek, ale byłem dla niej chyba kimś ważnym, skoro tak się skrzywdziła. Może jeszcze coś się zdarzyło między nami o czym nie powiedziała mi El. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos pielęgniarki.
P-Jesteś jej chłopakiem?
L-eee...kolegą.
P-Mhm..., jest w ciężkim stanie.
L-Ciężkim? Jak bardzo? Co pani ma na myśli?
P-Straciła dużo krwi, a jej grupa ... tak jakby wyszła nam z zapasów.
L-Co się stanie jeśli jej nie dostanie?
P-Zapadnie w długiiiii sen.
L-A mogę jakoś pomóc?
P-Chodź za mną, pobierzemy od ciebie trochę krwi i oby była właściwa...-Na szczęście miałem odpowiednią, więc pielęgniarka podłączyła ją do żył Izy, to jedyny sposób w jaki mogłem jej teraz pomóc. Nie oszukujmy się, nie jestem dumny z tego co zrobiłem, a mówiąc, że jej życie jest mi obojętne kłamałem. Czuję że dużo się zdarzyło w okresie, którego nie pamiętam i muszę się dowiedzieć co.
P-Jak chcesz to wejdź do niej na chwilę.-chwilkę się zastanawiałem ale skoro i oni i ona śpią to nawet się nie dowiedzą, że tu byłem,chyba że powie im pielęgniarka.
L-Mhm, tylko mogła by pani zachować to w tajemnicy, że tu byłem.
P-Eh, no dobrze. To, że ty oddałeś jej krew też?
L-Tak, dziękuję.-Po moich słowach kobieta wyszła, a ja podszedłem do łóżka, na którym leżała Iza.- Przepraszam, że doprowadziłem cię do tego stanu. Teraz wyglądasz tak pięknie i niewinnie -lekko dotknąłem jej ręki, przez co jeszcze wyraźniej dostrzegłem cięcia-... jak aniołek, choć chyba wcale nim nie jesteś.- Jeszcze raz na nią spojrzałem, pocałowałem w czoło i postanowiłem wrócić do domu, ale magiczna moc kazała mi przejechać obok parku. Alejki były oświetlone żółtym światłem latarni. Wszystkie prowadziły do punktu głównego, czyli fontanny wokół której były poustawiane ławeczki. Przysiadłem na jednej z nich i wpatrywałem się w fontannę, która była już wyłączona, ale w tafli wody odbijał się pełny dziś księżyc. Nie było za ciepło, a wiatr zerwał z drzewa kilka liści, które ścigały się robiąc fikołki. Te miejsce wydawało mi się dziwnie znajome, nie było to ze względu na fakt, iż byłem tu wielokrotnie, czułem,że zdarzyło się tu coś ważnego, tylko co? Rozważę to innym razem, teraz powinienem się zbierać.
-----------------------------------------------
Wiem, że trochę krótki, ale przynajmniej, 
aż tak długo nie czekaliście.
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Co o nim myślicie?
Jakieś pytania?
wasza Iza ;*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz