piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 7

Dedykuje wszystkim,
tobie, tobie, nie martw się tobie też.
Wszystkim czytającym :*

Perspektywa Izy
Obudziło mnie coś dziwnego. Najpierw mnie coś szturchnęło,a potem poczułam jak woda na mnie spada. Otworzyłam oczy, podniosłam się i to co ujrzałam mną wstrząsnęło. Leżałam z głową na klatce piersiowej Lou, który obejmował mnie swoim umięśnionym ramieniem, znajdywaliśmy się na morzu i była burza. Nasza łódka była poruszana przez fale, które wyprowadziły nas na środek morza. Szybko zbudziłam bruneta, z czego nie wydawał się być zadowolony. 
L-Izuś, nie mogę jeszcze chwilę pospać? Pięć minutek, proszę.-Zrobił słodką minkę, nie otwierając w dalszym ciągu oczu.
I-Louis, nie! Wstawaj jest huragan, a my, a my jesteśmy na środku morza!
L-Że co?! Gdzie jesteśmy?!-Szybko podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał dookoła.- O nie, czyli my tu zasnęliśmy?!
I-T-tak.-Odpowiedziałam przerażona.
L-Będzie dobrze, tylko bierzmy za wiosła i zaraz dopłyniemy do najbliższego brzegu.-Powiedział głaszcząc palcem mój policzek.-Będzie dobrze.-Powtórzył, po czym złapał za wiosła. Zaczął najmocniej, oraz najszybciej jak tylko potrafił nimi wiosłować. Po około pół godzinie, opadł z sił.
I-To teraz się zamieniamy i zaraz będziemy.
L-Dasz radę? Skarbie, to jest bardzo ciężkie, a nie wiem ile jeszcze jest do pokonania.
I-Dam radę, to przecież tylko kawałek, tam już widzę brzeg.-Wskazałam na kawałek plaży niedaleko od nas.Przechwyciłam wiosła i dawałam z siebie wszystko, dzięki czemu w niedługim czasie nasza dwójka dotknęła stopami mokrego od deszczu piasku.-Orientujesz się może gdzie jesteśmy?
L-Na ...wyspie.-Powiedział po chwili zastanowienia. Było jeszcze ciemno więc wzięliśmy koc i położyliśmy się pod palmą, najbliższą miejsca, w którym zostawiliśmy łódkę. Wstałam kiedy było już jasno, ale jego już nie zobaczyłam obok siebie.Obróciłam się i nagle usłyszałam - Buu!
I-O boże, nie strasz mnie tak.
L-No ok, to zapraszam panienkę na śniadanie.
I-Oh dziękuje, a jak zdobyłeś te kokosy?
L-Ma się swoje sposoby.-zaśmiał się
I-Tak, a jakie?
L-Tobie chyba mogę zdradzić,-Wyszczerzył się, a ja pokazałam mu język.-potrząsłem trochę palmą i spadły.
I-A jak je rozbiłeś?
L-No potrząsłem trochę i rozbiłem potem nożem z koszyka naszego.
I-A no tak, my mamy koszyk z jedzeniem. No to może nie zginiemy.-A to jest zamieszkana wyspa, czy bezludna?
L-Coś mi się wydaje, że bezludna. Zresztą przejdziemy się dziś na spacerek, żeby ja lepiej obejrzeć.
I-A jest zasięg, żeby wezwać pomoc?
L-Niestety nie, ale nie martw się myszko, niedługo zorientują się, że nas nie ma i będą nas szukać.
I-Po pierwsze- skąd będą wiedzieli, że utknęliśmy na bezludnej wyspie? Po drugie- dlaczego nazywasz mnie tak dziwnie : myszko, skarbie, Izuś?
L-Haha, może zacznę od odpowiedzi na drugie. Chyba zapomniałaś, że zgodziłaś się być moją dziewczyną.
I-Oj, no tak.-Zawstydziłam się co było powodem mojego zarumienienia, na co mój chłopak (o boże, jak to pięknie brzmi) pocałował mnie w czoło.
L-A to pierwsze, to kapitan przecież wie, że wracaliśmy łódką. Jeżeli nas nie będzie to powie innym, że się nam nie udało i, żeby na morzu szukali.
I-No też racja, to po śniadaniu idziemy się przejść?
L-Tak jest, możemy nawet w strojach kąpielowych, bo jest bardzo gorąco.
I-Mhm, a jak się przebiorę?
L-No normalnie.
I-Taaaak, ale to będziesz musiał się odwrócić i zasłonić oczy.
L-Pfff.
I-Wybacz kotku.
L-A mrrr. 
I-Najlepiej jakbyś w ogóle poszedł za tamte skały i też się przebierz.
L-Będziesz musiała się odwrócić i zamknąć oczy.
I-Haha, bardzo śmieszne, ja nie będę cię podglądać.
L-No ja nie wiem.-Pokazałam mu język i poszłam z swoim strojem trochę dalej się przebrać. Kiedy wróciłam, on też był już przebrany.-To chodźmy.
W tym samym czasie perspektywa Kate
Przenocowaliśmy z Niall'em u niego w pokoju, wtuleni w siebie. Ale ktoś nas zbudził.
Z-No gołąbeczki wstajemy, szybciutko. Wiecie może gdzie jest Louis?
K-No wczoraj to najpierw miał z Izą do lekarza pojechać, a potem pewnie gdzieś razem pojechali. Czyli może być u niej, jeśli tu go nie ma.
Z-A no tak, a dasz do niej numer telefonu, bo on nie odbiera.
K-Mogę nawet ja zadzwonić.-Wybrałam jej numer, ale nie odbierała, za to włączała się poczta głosowa i informowali, że komórka jest wyłączona, lub nie ma zasięgu. Przekazałam to Zayn'owi, który stwierdził, że pojedzie to sprawdzić. -Niall, możesz dać mi jakąś swoją bluzkę?
N-Dobrze, masz.-Rzucił mi jakąś, którą wyjął z swojej szafki i podążyłam z nią do łazienki się przebrać. Kiedy już to zrobiłam i lekko poprawiłam włosy wyszłam do mojego blondynka.-No no wyglądasz w tej bluzce jeszcze lepiej niż ja.
K-Haha, no może. Dobra chodźmy już na śniadanie.
N-Dobry pomysł, już trochę zgłodniałem.-Kiedy skończyliśmy jeść tosty, do ich domu wparował Zayn.
Z-Nie ... nie ... nie ... ma ... ma ... ich!
Li-Zayn spokojnie powiedz.
Z-Nie ma ich, byłem pod domem Izy, dzwoniłem do drzwi i nie otwierali. Samochodu Louis'a w pobliżu nie było.Kiedy pytałem sąsiadów, powiedzieli, że odkąd wyjechali wczoraj tak nie wrócili.
H-O k..de, mamy dziś wywiad i jak to wytłumaczymy, że jego nie ma?
Li-Nie wiem, ale nawet nie wiemy gdzie jest.
K-Gdzie są. Nie ma ich oboje, nie odbierają telefonu i chyba nikt z nas nie wie gdzie ich szukać.
N-O której mamy ten wywiad?
Li-O 15 musimy być na miejscu.
N-To się rozdzielmy i przeszukajmy miasto gdzie mogą być. Liam, trzeba przekazać to Paul'owi. Jeśli ich do tego czasu nie znajdziemy to na wywiadzie trzeba powiedzieć, że źle się poczuł, a jeżeli do jutra nie wrócą to zawiadomić policję o zaginięciu.
Li-Okej i ja zostanę w domu jakby wrócili. Zayn ty pojedź sprawdzić na mieście, Harry ty pojedź nad morze. Kate, ty mieszkasz chyba obok, więc poproś kogoś, żeby przyglądał się czy nie wracają i jak tak to mają nas informować. Niall, potem wy też gdzieś szukajcie, może w lesie. Wszyscy wiedzą co mają robić?
Wszyscy-Tak!-Ja zadzwoniłam szybko do siostry, żeby ją powiadomić, po czym wsiadłam z głodomorkiem do jego samochodu.
K-Niall, martwie się o nich. Mam złe przeczucia.
N-Spokojnie, znajdziemy ich.
Perspektywa Harrego
Posłusznie pojechałem nad morze. Trochę się jechało, ale muszę znaleźć swojego najlepszego kumpla i jego "koleżankę". Chodzę tu po plaży już pół godziny i nadal nic, więc wybrałem się na przystań dla motorówek, łódek i statków. Właśnie telewizja rozmawiała z jakimś kapitanem. Ukryłem się za jakimś sklepikiem z pamiątkami i podsłuchiwałem.
Reporter-Czy był pan z kimś na pokładzie?
Kapitan-Tak, byłem z dwójką młodych ludzi, ale jak się dowiedzieli o problemie, postanowili wrócić sami łódką.
R-Wie pan czy dotarli?
Ka-Niestety nie wiem, mieli się zemną skontaktować kiedy dotrą, ewentualnie z rana. Do tej pory nie odezwali się, ani nie odbierają moich telefonów.
R-Jest możliwość, że dryfują teraz po morzu?
Ka-Jest. Widząc burzę która była wieczorem, muszę brać to pod uwagę.
R-Może pan zdradzić kim była ta para?
Ka-Nie, nie mogę, gdyż prosili o dyskrecje. Teraz mogę jedynie powiadomić o tym policję.
R-Dobrze, dziękujemy. Mówiła ... -Reszty już nie słuchałem, to pewnie o nich chodzi. Odróciłem się weszłem na wzgórze i zobaczyłem samochód Louis'a, teraz byłem pewny. Szybko wyjąłem komórkę z kieszeni i zadzwoniłem po resztę.
---------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam
i nie jest to najdłuższy rozdział.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
7komentarzy = rozdział 8
Pozdrawiam, Iza.

7 komentarzy:

  1. OMG!! mam nadzieję, że szybko ich odnajdą !! :D/N

    OdpowiedzUsuń
  2. czekkkam <3
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny jak zawsze czekam na nastepny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper czekam na next !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuuuuuuuupppper czekam na next !!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dalej dodaj kolejny rozdział Next next next next next !!! <33333

    OdpowiedzUsuń