niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 5

Dedykuje ten rozdział
Justynie Skubisz i Annie Jarosz.

Perspektywa Louis'a
Nagle zadzwoniła moja komórka i w tym samym czasie się od siebie oderwaliśmy. Odszedłem porozmawiać z tym kimś obok schodów.
L-Halo?
H-Stary gdzie ty jesteś, nie wróciłeś do jeszcze do domu, a przypominam, że niedługo mamy to spotkanie, co wczoraj przełożyłeś.
L-Ja jestem u Izy, nocowałem tu.
H-Uuuu i jak?
L-Nie twoja sprawa.
H-No nie bądź taki.
L-Może ci później opowiem. A na którą mamy tam być?
H-Yyy 11.30
L-Oj, to już jadę.Na razie.
H-Pa.-Rozłączyłem się i wróciłem do Izy, która stała zamyślona, odwrócona w stronę okien.
L-Iza ja muszę jechać, bo mam spotkanie, muszę się przebrać i ...
I-Aha, rozumiem.-Odwróciła się wolno w moją stronę i kiwnęła głową.
L-Do zobaczenia.
I-Pa.-Hmm trochę się martwię, później ją przeproszę, może to za szybko się wydarzyło.Usiadłem za kierownicą i o 10.43 byłem już pod domem. Szybko wziąłem prysznic, przebrałem i byłem gotowy.
L-Możemy jechać.
H-No to opowiedz jak tam było.
L-Później, teraz się śpieszymy.
Li-No to ruszajcie się.-Niestety w limuzynie znowu zaczęli ten temat.-No Louis nie zmuszamy cię, ale jesteś naszym przyjacielem, martwiliśmy się o ciebie, więc może powiesz gdzie byłeś?
L-U Izy.
Z-U tamtej laski z wczoraj?
L-Tak.
N-No gratuluje. Jak tam nocka?
L-CO?! Pogięło cię to moja koleżanka.
N-Mhm tak się mówi.
L-Odczep się, do niczego nie doszło. Pojechałem ją przeprosić, potem oglądaliśmy film i zasnęliśmy na kanapie.
Z-O jak sweet.
L-Spadajcie, już nic wam nie powiem.
H-Nie obrażaj się, to idioci, fajnie, że wreszcie masz taką koleżankę.
Li-No właśnie, a jak tam z jej nogą.
L-Załatwiłem jej wolne na tydzień i będzie dobrze.
Mn-Chłopcy później będą fotoreporterzy.                                            (Mn-Menager)
Li-Dobrze, to wychodźmy.
Perspektywa Izy
Po tym jak Louis wyszedł nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. To chyba za wcześnie na jakiekolwiek związki. Za krótko go znam, nie wiem czy nie okaże się dupkiem, nie zostawi w najgorszym momencie. Wydaje się być dobry, ale nie mam pewności. Na razie będę się z nim przyjaźnić. Będę musiała z nim o tym porozmawiać. Wstawiłam naczynia do zmywarki i poczułam chęć zajrzenia do gabinetu. Będąc w środku rozejrzałam się po nim i zauważyłam dużą podłużną rzecz przykrytą płachtą. Odkryłam ją i owym przedmiotem okazało się być pianino. Jak ja mogłam go wcześniej nie zauważyć. Przysiadłam się i zaczęłam grać cokolwiek, później jednak zdecydowałam się na piosenkę, którą stworzyłam z Kate. Nie miałam z tym problemu, gdyż umiałam. Dostałam takie od dziadków na komunie, gdyż babcia od małego mówiła mi, że mam talent i muszę go rozwijać. Miałam słuch po niej w genach. Chodziłam przez 3 lata do szkoły muzycznej w podstawówce. Musiałam grać na skrzypcach, bo miałam super słuch muzyczny. Nie lubiłam tego, ale robiłam dla babci. Po tych 3 latch stwierdziłam, że wole uczyć się sama w domu i tak zrobiłam. Przychodziłam z szkoły i piosenki, które mi się podobały odtwarzałam na nim. Teraz też poza graniem jej na pianinie, śpiewałam.
Perspektywa Kate
Wczoraj bardzo dobrze dogadywałam się z Niall'em. Był bardzo miły, mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań, dwoma głównymi było jedzenie i gitara. Dzisiaj po spotkaniu z moim i Izy szefem ma mnie gdzieś zabrać. Wybrałam ciuchy na dziś, wykonałam poranną toaletkę i założyłam przygotowany zestaw. W kuchni czekały już gofry zrobione przez moją mamę. Tak zapomniałam wam wspomnieć mieszkam tu z rodzicami i młodszą siostrą. Nie jesteśmy jak to w wielu przypadkach rodzeństwem, które się ciągle kłóci. Wręcz przeciwnie zawsze się wspierałyśmy i jako starsza byłam dla niej przykładem.
K-Dziękuje mamo, a gdzie Jeny?
M-Tata przed chwilą zawiózł ją do szkoły.
K-Aha, a i umówiłam się z kolegą więc wrócę późno.
M-No dobrze, jakby co to dzwoń.-zjadłam gofry i pojechałam do pracy.        

(Sz-Szef)
Sz-Witaj Kate.
K-Dzień dobry.
Sz-A bardzo dobry. Poznałaś już chłopców z One Direction, prawda?
K-Tak, a czemu pan pyta?
Sz-Bo to właśnie oni będą śpiewać waszą piosenkę.
K-O naprawdę?
Sz-Tak będzie potrzebna wasza współpraca, twoja i Izy.-Iza? W ogóle o niej zapomniałam.-Ona ma teraz tydzień wolnego, zwolnił ją jeden z nich, ale jeśli nie miałaby nic przeciwko,to byście ćwiczyli u niej.
K-Zapytam ją, ale ćwiczyli? Wszyscy?
Sz-Tak ich piątka z wami.
K-Aha.
Sz-A no właśnie, oni zaraz przyjdą, żeby podpisać to, więc poczekaj. Powinni być za ...
Mn-Dzień dobry, możemy wchodzić?
Sz-Oczywiście, wchodźcie. Niall, Louis, Liam, Harry, Zack.
Z-Zayn.
Sz-Tak oczywiście.
 N-Cześć Kate.
K-Hej Niall, hej chłopcy.
Sz-Kate jest jedną z twórczyń piosenki, którą chcecie dołączyć do swojej płyty.
H-A kto jest drugą?
Sz-Iza, zapewne zapoznaliście ją.-Wszyscy chłopcy przytaknęli i popatrzyli na Louis'a, który był trochę nieobecny.-Tak więc jak tłumaczyłem wcześniej Kate, jeżeli Iza się zgodzi to będziecie się w tym tygodniu uczyć u niej w domu, a jeśli nie to zaczniemy od przyszłego tygodnia.
Mn-W miarę jak to możliwe chcielibyśmy zacząć to jak najwcześniej. Chłopcy mają później trasę i premierę filmu.
Sz-Kate dzisiaj ją zapyta, ale myślę, że nie będzie problemu.
Mn-No dobrze to ja zostawiam wizytówkę z namiarem i proszę zadzwonić do wieczora.
Sz-Tak jest, odwidzenia.
1D-Dowidzenia.
Sz-Kate już możesz iść do domu, powiadom mnie tylko o decyzji Izy.
K-Nie ma sprawy szefie. Do usłyszenia.-Wyszłam z gabinetu i ktoś złapał mnie za rękę.
N-Cześć Kate
K-No hej, to kiedy idziemy?
N-Poczekasz chwilę, mamy teraz krótki wywiad i sesję. To zajmie pół godziny i pójdziemy, dobrze?
K-Mhm, poczekam w cafe'jce, jak skończysz to przyjdź.-Podczas czekania na niego zadzwoniłam do Izy.
K-Iza?
I-Tak, Kate?Co tam?
K-A dobrze, właśnie skończyło się spotkanie i wiesz co?
I-Nie, nie wiem, uświadom mnie.
K-To One Direction będzie śpiewało naszą piosenkę i oni chcieli by zacząć od jutra.
I-Aha fajnie, tyle, że ja mam to wolne i w domu jestem.
K-Wiem, dlatego jest pytanie czy próby w tym tygodniu mogły by odbywać się u cb?
I-U mnie?
K-Tak. To mogą?
I-Mogą, ale czyli ich piątka i my dwie?
K-Mhm, właśnie tak.
I-Powiedz szefowi, że się zgadzam.
K-Ok, jesteś kochana, a jak stópka?
I-Haha żyje, chyba jest lepiej.
K-No to dobrze, pa kocie, do jutra.
I-Do jutra.-I się rozłączyłam. Stwierdziłam, że i tak muszę jeszcze poczekać na Niall'a, to pójde powiadomić szefa o wyborze brunetki.Po wykonaniu tego wróciłam do barku, a tam już czekał blondyn z dwoma kawami.
N-Chodź piękna.-Zarumieniłam się na jego słowa.
K-Dzięki, gdzie idziemy?
N-Gdzie nas nogi poniosą.
Perspektywa Louis'a
 Cały czas myślałem o Izie. Teraz jadę po róże, żeby ją przeprosić. Zadzwoniłem do drzwi i usłyszałem "moment" i chwile później otworzył się drzwi, a ona w nich stała.
L-Przepraszam.
I-Ojej nie trzeba było, wejdź. A tak właściwie za co mnie przepraszasz?
L-Za to, że cię pocałowałem wtedy.
I-Louis, naprawdę nic się nie stało, po prostu nie jestem jeszcze gotowa.
L-Rozumiem i przepraszam.
I-Nie ma za co, ... chcesz może zjeść ze mną obiad?
L-Z chęcią, a co podajesz?
I-Spaghetti carbonara.
L-O moje ulubione, jestem ciekawe jak smakuje w twoim wykonaniu.
I-No to spróbuj.
L-Mhm, pyszne. Po kim masz zdolności kulinarne?
I-Po mamie i troszkę po tacie. Podobno codziennie będziesz mnie nawiedzał ze swoimi kolegami?-zaśmiała się
L-No tak, a ja słyszałem, że to dzięki temu, że jesteś jej twórcą?
I-Zgadza się.
L-Zaśpiewaj coś dla mnie.
I-Nie.
L-Dlaczego?
I-Bo w porównaniu z tobą jestem do dupy.
L-Oj nie przesadzaj, wcale nie śpiewam tak dobrze.
I-Nieeee w ogóle.-powiedziała z sarkazmem.
L-No nie.
I-To zaśpiewaj.
L-Pod jednym warunkiem.
I-Jakim?
L-Zaśpiewasz zemną.
I-Zastanowię się.
L-Co? Sama się prosisz.-zacząłem ją łaskotać.
I-Prze prze przestań.-wypowiedziała przez śmiech.
L-A zaśpiewasz?
I-T ta tak.
L-No dobra to co śpiewamy?-przestałem ją łaskotać
I-Chodź na górę.-Zaprowadziła mnie do gabinetu gdzie miała pianino-Wybierz ty.
L-One day or another?
I-Ok.-Zaczęliśmy śpiewać, było śmiesznie.
L-A teraz sama np.The Trouble With Love Is
I-No dobra.-Miała piękny głos, jak anioł.
L-Wow.
I-Haha, dziękuję.-Zarumieniła się.
L-Wstań na chwilę.-Dziewczyna wstała od pianina, teraz ja tam usiadłem, posadziłem sobie na kolanach i razem zaczęliśmy grać i śpiewać.Tak pięknie upłynął nam dzień, aż w końcu podczas opowiadania różnych rzeczy o sobie, przy gorącej czekoladzie i zrobionych przez nas babeczkach, ona zasnęła. Zaniosłem ją na rękach do jej pokoju, przykryłem kołdrą i pocałowałem w czoło.
L-Dobranoc.-powiedziałem i opuściłem jej dom.
-----------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam,
ale byłam w Bieszczadach gdzie internet 
działał mi tylko na komórce.
Mam nadzieje, że się podoba :)
3 komentarze=kolejny rozdział
Pozdrawiam, Iza.


5 komentarzy:

  1. bardzo fajne
    nie moge sie doczekac nastepnego rodziału
    a tak wogule to ładnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper !!! A kiedy następny rozdział ? A tak wgl. to mogła byś pisać na fb jakbyś dodała następny ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej naprawdę super !! gdybym nie przeglądała zdjęć z Faslooka to nigdy bym pewnie nie trafiła na tego bloga. Jest extra :*/N
    zapraszam do mnie
    http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za dedyk :* Czekam na kolejny rozdział :* Justyna S.

    OdpowiedzUsuń