czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 3

   Rozdział dedykuje Haronowemu Pulpecikowi,
i mojej przyjaciółce.


      Perspektywa Izy
     Już od tygodnia chodzę do pracy. Kate miała rację, że to w sumie proste. Szef mówił mi, że jest bardzo zadowolony z mojej pracy i otrzymałam już pierwsze wynagrodzenie. Codziennie rozmawiam z rodzicami i bratem, opowiadam im jak sobie radzę, jaki jest Londyn i, że mam wspaniałą przyjaciółkę. Oni za to mi mówią co tam u nich słychać, i że bardzo tęsknią, zresztą tak samo jak ja. I wracając do mojej kochanej sąsiadki, to codziennie się spotykamy i nie tylko w pracy, ale również po. Kate pokazuje mi Londyn, plotkujemy, gadamy o różnych historiach z naszego życia i o pierdołach. Choć tak krótko się znamy, jesteśmy jak siostry i wiem, że ona mnie nie wystawi tak jak moja była przyjaciółka z Polski.
     Dzisiaj mamy pokazać naszą pracę szefowi, on ma ją nagrać i poszukać gwiazd muzyki, którym się spodoba i będą chciały mieć ją na swojej płycie. Nasza robota jest tak fajna, że możemy przychodzić na 9/10 do niej, czyli budzić się o 7.30 lub 8. Teraz postanowiłam się obudzić o 8. Naszykowałam strój na dziś, wzięłam go ze sobą do łazienki, umyła się, wyszorowałam ząbki, zrobiłam lekki make-up, założyłam wybrane wcześniej ubrania i zrobiłam koka. Kiedy robiłam sobie śniadanie - płatki z mlekiem, usłyszałam dzwonek, więc postanowiłam otworzyć drzwi. Przed nimi stała już moja przyjaciółka.(K-Kate, I-Iza)
K- No już jesteś gotowa, możemy jechać?
I-Cześć, tak wszystko u mnie dobrze, miło, że pytasz.- Powiedziałam z sarkazmem. -A czemu się tak mamy śpieszyć, przecież dopiero 8.42.
K- Już tak późno, boże spóźnimy się.
I- Na co?
K- Nie no nie mów, że nie pamiętasz.
I-Jakbym wiedziała, to bym nie pytała.
K-Mamy dziś nagrywać przecież tą piosenkę.
I- No tak, ale przecież mamy na to cały dzień.
K-No nie, bo już po południu ma przyjść ktoś, kto możliwe, że będzie chciał ją na swojej nowej płycie i dlatego miałyśmy być wcześniej.
I-A no to, to zmienia postać rzeczy, to poczekaj zjem szybko śniadanko i już jedziemy.
K- O nie, nie, nie! Jedziemy teraz, a śniadanko zjesz sobie w barku, albo pójdziemy po nagraniu na miasto.
I-No dobra, niech ci będzie.
K-To szybko.
I-Tak,tak.-Założyłam szybko na ramię moją torbę z teczką, komórką, słuchawkami, portfelem i kluczami, po zamknięciu drzwi. Już po 15min. byłyśmy pod wytwórnią. Kawałek do niej prowadzący był odgrodzony, a za tymi odgrodzeniami stało bardzo dużo piszczących dziewczyn i trzymających jakieś plakaty. Żeby móc tam wjechać musiałyśmy dać ochroniarzowi nasze przepustki- karty oznaczające, że tu pracujemy. Zawsze tak było, ale dziś było zdecydowanie więcej ochroniarzy i jak nie mam te za barierkami to jakieś fanki. No, ale nic weszłyśmy do budynku gdzie czekał już na nas szef i zaprowadził nas do sali nagrań. Tam nagrałyśmy tą piosenkę i byłyśmy już wolne. Szef nas pochwalił, dał jakieś papiery do przeczytania i podpisania, oraz powiedział, że jak już to zrobimy to możemy wracać do domu. Poszłyśmy z Kate do barku, gdzie zamówiłyśmy sobie po serniku i latte. Monica (kelnerka) przyjęła od nas zamówienia i  poszła z nimi do David'a i  James'a (kucharzy). My usiadłyśmy sobie przy stoliku obok wielkich przeszklonych okien z których było widać co się dzieje pod budynkiem. Było jeszcze więcej piszczących fanek i jeszcze więcej ochroniarzy. Po chwili Monica przyniosła to co zamówiłyśmy. Popijając kawę i jedząc  ciastko czytałyśmy te wszystkie papiery. W pewnej chwili moja przyjaciółka pokazała mi palcem abym popatrzyła na coś za oknem, jak się po chwili okazało tam nie było nic do zobaczenie, ona to zrobiła by zabrać mój sernik.
I-Ej, no co to miało być, najpierw mi nie pozwalasz zjeść śniadania, a teraz mój sernik zjadasz.
K-Byłam głodna, haha, a po drugie ty już troszkę zjadłaś.
I- Dobrze powiedziane, TROSZKĘ! I ty zawsze jesteś głodna!
K-Nie moja wina!
I-Ale mogłaś zjeść batona, a nie moje ciastko!
M-Dziewczyny!- Wtedy obie popatrzyłyśmy na Monice.- Przestańcie się kłócić i pomóżcie mi przestawić stoliki.
K i I- Ok.
K-A po co?
M-Bo zaraz mają przyjechać tu jakieś gwiazdy i rozdawać autografy.
I-A to dlatego tak dużo tu tych fanów.
M-Tak właśnie, więc pomóżcie.
W tym samym czasie perspektywa Louisa
Nie widziałem tamtej dziewczyny już od tygodnia, praktycznie straciłem nadzieję, że jeszcze ją spotkam. Harry tak jak obiecał nie powiedział nic chłopakom i cały czas mnie pocieszał. Teraz będziemy podpisywać autografy i płyty w jakiejś wytwórni, gdzie później mają nam też przedstawić jakąś piosenkę, która być może nam się spodoba i dodamy ją do swoich piosenek. (Mn-Menager, Li-Liam, H-Harry, Lu-Louis, Z-Zayn, N-Niall)
Mn- No chłopaki to jesteśmy na miejscu, więc wysiadajcie. Autografy i płyty będziecie podpisyać w kawiarence na 1 piętrze.Prosto po schodach i na wprost już ona jest.
Li-Ok. To chodźcie.
Wszyscy wyszliśmy za Liam'em i skierowaliśmy się tak jak powiedział menager. Już przez szklane drzwi od kawiarenki ją zobaczyłem. To była ona ustawiała z jakąś blondynką stół. Postanowiłem, że się zakradnę.
Lu-Nie wolno takim ślicznym dziewczynom dźwigać takie ciężary.- Ona podskoczyła i jedna z nóg stołu spadła jej na stopę. Lekko zajęczał , przykucnęła i złapała się za stopę.- Oj przepraszam, nic się nie stało.- Wtedy podniosła głowę, popatrzyła się na mnie i zaśmiała.
I-Haha, obiecałeś, że będziesz uważał.- złapała się s powrotem za stopę.-Przykucnąłem przy niej i zapytałem.
Lu-Boli?
I-No trochę.
Lu- To złap mnie za szyję.
I-Po co?
Lu-Złap.-Zrobiła tak jak kazałem i wziąłem ją na ręce. -Pojedziemy do szpitala, żeby zobaczyli co ci się stało.
I- Ale nie trzeba.
Lu-Trzeba, trzeba, a i ma ktoś samochód?
K-Ja mam, masz kluczyki, ale później oddaj.
Lu-Nie nie oddam.-Zaśmiałem się na słowa blondynki. I ruszyłem z nimi i Izą na rękach do samochodu, który stał na parkingu dla pracowników.Szybko posadziłem ją na miejscu obok kierowcy, a sam usiadłem za kierownicą, włączyłem radio i wsadziłem kluczyki do stacyjki, a po chwili ruszyliśmy. Po drodze rozmawialiśmy sobie i się śmieliśmy. Wreszcie ją znowu spotkałem, tak się cieszę. Gdy byliśmy na miejscu wyszedłem i wziąłem znowu ją na ręce, oczywiście protestowała, że sama da rade, ale ja wiem swoje. Usadziłem ją na jakimś łóżku w pokoju szpitalnym i zawołałem lekarza, któremu wyjaśniłem zaistniałą sytuację, a on ruszył z nią na prześwietlenie.
Gdy już jej to zrobili, poszedłem do doktora zapytać o wyniki.    (D-doktor)
Lu-I jak, już wiadomo co się stało z jej stopą?
D-Tak, a pan jest kim? Bratem, chłopakiem,..
Lu-Kolegą.-przerwałem mu
D-Aha więc dziewczyna ma stłuczoną, można nawet powiedzieć, że lekko złamaną główną kość w stopie. Nie będziemy jej zakładać gipsu, ale zabandażujemy jej stopę i damy stabilizator, żeby nie było przemieszczenia i zalecamy, żeby nie chodziła za dużo. Najlepiej, żeby w tym tygodniu nie chodziła. A i jeszcze proszę, to kule dla niej.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy 3 rozdział.
Jak się podoba?
Bardzo dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń
i obserwatorów.
Troszkę mnie tylko martwi, 
że nie komentujecie.
Przez to, nie wiem czy to co piszę się wam podoba
i czy jest sens to pisać.
Jeśli chcecie kolejny rozdział,
proszę przynajmniej o 2 komentarze.
Dla pierwszych osób komentujących,
będzie dedykowany kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Iza.

3 komentarze: