sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 10

Haha wreszcie jest, sorki ale wiem o czym chce napisać,
lecz nie wiem jak to zapisać, żeby was zaciekawiło.
Dodałam dzięki osobom komentującym <3
Mam nadzieje, że się ten spodoba 
i pod rozdziałem dodam bardzo ważną informacje.
----------------------------------------------------

Perspektywa Izy
Po zjedzeniu pomogłam posprzątać i wróciłam do pokoju przejrzeć co jeszcze piszą w internecie i zobaczyć tamten wywiad na youtube. Zaskoczyła mnie ilość różnych plotek i rozśmieszyło mnie kilka-ludzie mają naprawdę bujną wyobraźnię. Postanowiłam zajrzeć jeszcze na facebook'a i twitter'a. Miałam bardzo dużo zaproszeń do znajomych, wiadomości i interakcji. follownęłam kilka osób i wyłączyłam komputer. Sprawdziłam jeszcze kto próbował się skontaktować ze mną telefonicznie : Kate 15, Niall 8, Harry 6, Zayn 5, Liam 6, Mama 20, Brat 10, Tata 10, ... dużo tego było, ale zdecydowałam się oddzwonić do mamy.
I-Cześć ...
M-Boże, co się dzieje ... dlaczego nie odbierałaś, gdzie byłaś?
I-Nie martw się, byłam ze znajomym na wycieczce morskiej i nie mieliśmy zasięgu. (Nie ma potrzeby mówić jej o wszystkim, jeszcze by się denerwowała niepotrzebnie.)
M-To czemu w wiadomościach ...
I-Spokojnie żyję, więc się już nie martw.
M-No niech będzie, a co to za znajomy?
K-Iza zaraz idziemy do kina, ale najpierw zajedziemy po Lou do szpitala! Szykuj się!-usłyszałam głos Kate dobiegający z dołu.
I-Ok! Mamo ja już muszę kończyć później porozmawiamy.
M-Aha, ok. Dzwoń częściej.
I-Dobrze, pa.-rozłączyłam się i w duchu cieszyłam się, bo jeszcze nie chciałam jej się chwalić niektórymi news'ami.
Perspektywa Louis'a
O boże, gdzie ja jestem? Otworzyłem oczy, ale szybko zamknąłem je z powrotem, gdyż poraziło mnie światło. Za drugim razem już wolniej rozejrzałem się po sali, która była cała biała z meblami w tym samym kolorze. Chcąc usiąść coś mnie zabolało w okolicy żeber, mimo to z bólem usiadłem i tym razem zauważyłem też Hazze i Liasia siedzących na krzesłach pod ścianą. Na co grymas znikł z mojej twarzy, a jego miejsce zastąpił uśmiech, który odwzajemnili i podeszli bliżej.
H- Wreszcie nasz śpiący królewicz się obudził.
L- Na to wygląda. Jak długo spałem i gdzie jestem?
H- No całą operację plus dodatkową godzinkę.
L-Operację? ...
Li- Zemdlałeś podczas operacji i dlatego pewnie nie pamiętasz.-Nagle do pomieszczenia wparowały jakieś dwie dziewczyny z Niall'em. Brunetka podbiegła do mnie i pocałowała w usta.
I- I jak się teraz czujesz skarbie? - Skarbie? Kim ona jest i dlaczego mnie całuje?
L-Hmm, kim jesteś?
I-Haha, nie wygłupiaj się Lou, a i zaraz idziemy do kina, jeśli możesz. Liam masz może dla niego ciuchy do przebrania?
Li-Tak oczywiście, masz. Przebieraj się Louis, już pozwolili ci wychodzić tylko masz się oszczędzać.
L-Zaraz, stop! Czy możecie mi wreszcie powiedzieć kim ona i ta blondynka są?!-Nagle wszyscy zaczęli się śmiać.- No co, co was tak bawi?
N-Nie sądzisz, że tak trochę głupio jest nie pamiętać swojej dziewczyny i twojego przyjaciela?
L-Mojej? i Harrego?
N-Nie, twojej i mojej.
L-Jak to mojej? Moją jest Eleanor, a ty dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz dziewczynę? Tak przyjaciel się nie zachowuje.
I-Eee ..., to przestaje być już śmieszne. Naprawdę mnie nie pamiętasz?- Pff, głupie pytanie. Gdybym ją pamiętał to przecież bym o to nie pytał.
L-A skąd niby mam cię pamiętać? Pierwszy raz w życiu cię widzę.-Dziewczynie zaszkliły się oczy i wybiegła z sali.
K-Jak możesz jej nie pamiętać?-Zapytała blondynka i wybiegła za tamtą.
H-Jeżeli to jest żart, to naprawdę nie śmieszny.
L-Ile mogę wam tłumaczyć, że nie wiem kim ona jest?
Li-Pójdę zapytać lekarza, czy to możliwe, że ma zanik pamięci.
N-A ja pójdę poszukać dziewczyn.-Odprowadziłem ich do drzwi wzrokiem, po czym przeniosłem go na loczka.
H-Jak to możliwe? ... rozumiem, że mogłeś mieć amnezję po samym tym wypadku, ale ona przydarzyła ci akurat teraz?-Mówił to chyba bardziej do siebie niż do mnie.
L-A dużo mnie ominęło?
H-Zależy do kiedy pamiętasz?
L-No chciałem zabrać El na tydzień do Hiszpanii, bo ostatnio się trochę kłóciliśmy i wiesz chce, żeby z powrotem zaczęło się pomiędzy nami układać.
H-No to sporo nie pamiętasz.-W tym samym momencie do sali wszedł Liam z jakimś doktorem.
Perspektywa Kate
K-Jak możesz jej nie pamiętać?-Zapytałam i wybiegłam za Izą. Jak, no jak się pytam mógł ją zapomnieć. Pff to jakiś głupi żart czy co? Mam nadzieję, że będzie miał dobry powód do usprawiedliwienia się. Teraz muszę szybko ją znaleźć. Wybiegłam na zewnątrz budynku i znalazłam, siedziała skulona na ławce obok jeziorka i po jej twarzy spływały pojedyncze łzy. Usiadłam obok i objęłam ją ramieniem.
K-Iza, wszystko okej?
I-Okej? Powiedział, że mnie nie pamięta, a jego dziewczyną jest Eleanor. Może on udaje i to tylko taki pretekst, żeby ze mną zerwać, albo na prawdę i co jeśli sobie mnie nie przypomni ...
K-Nie dramatyzuj, to zapewne chwilowe, zresztą trzeba zapytać lekarza. Więc wstawaj i wracamy do nich pewnie się martwią.
N-Dziewczyny!!! O, tu jesteście.
K-A nie mówiłam?- Moja przyjaciółka otarła policzki i się lekko zaśmiała.
N-Dobra nie będę pytać o szczegóły, ale chodźcie.
Perspektywa Zayn'a
Kiedy reszta zespołu z Izą i Kate była w szpitalu, ja z Perrie i Danielle przygotowywaliśmy dom na wieczorową imprezę.
Z-Możecie zrobić zakupy, a ja w tym czasie podłączę kącik DJ.
P-Dobrze, to chodź Dan, a i ile będzie osób?
Z-Dużo.
P-No wiesz, to wiele mi mówi.
Z-Haha, kupcie dużo jedzenie. Jest Niall więc i tak się nie zmarnuje.
D-Też racja.
P-To wracamy za godzinkę.
Perspektywa Louis'a
Ten cały doktor zbadał mnie i stwierdził, że mam amnezję. Wow, tyle to Harry odkrył, a nie jest lekarzem. Wziąłem ciuchy, które przywiózł mi Liam i przebrałem się w łazience. Będę musiał jeszcze przez dwa tygodnie nosić bandaże, po tym czasie wrócić tu na badania kontrolne i zdjęcie ich. No cóż, nawet nie wiem tzn. nie pamiętam jak się to stało. Kiedy wróciłem do nich, była już blondynka i brunetka, która siedziała ze spuszczoną głową. Nie chciałem sprawiać nikomu przykrości, a ona podobno jest teraz moją dziewczyną więc tym bardziej. Zastanawia mnie tylko to jak doszło do mojego związku z nią, przecież tak kochałem El i chyba nadal. Dobra spróbuję poznać ją na nowo, a z El porozmawiam o tym jak najszybciej, chce żeby mi to wyjaśniła. Usiadłem obok Izy, bo tak podobno się nazywa i przytuliłem ją.
L-Przepraszam, że cię nie pamiętam. Mam nadzieję, iż to nadrobimy.-Uśmiechnąłem się najładniej jak potrafiłem, a ona to odwzajemniła i się wtuliła we mnie ponownie. Tak właściwie jest całkiem ładna i miła.
I-Nic nie szkodzi, to nie twoja wina, w końcu po tym wypadku masz prawo.
L-...To mieliśmy iść chyba do kina, tak? Czy to już nie aktualne?
I-Oczywiście, to chodźcie.
Li-Sory, ale ja z wami nie idę.
L-Czemu?
Li-No wiesz, ... Dani.
L-A no tak, to wybaczam.
...
Po kinie pojechaliśmy do Izy, bo mamy iść teraz na imprezę, a ona i Kate, która mieszka obok muszą się przebrać. Kiedy one się szykowały ja z Hazzą oglądaliśmy mecz.
H-I jak?
L-Co i jak?
H-No Iza? Zaczynasz sobie coś przypominać?
L-Nie za bardzo, ale fajna, ładna i miła.
H-Tyle chociaż dobrze.-Po jakimś czasie zeszła Iza, a wyglądała naprawdę bardzo ładnie.
L-Wow ...
I-Haha dzięki.
N-My też już jesteśmy gotowi.-Oświadczył Niall obejmując Kate, która też była ładnie ubrana. i mrugając do nas. Zebraliśmy się do jego samochodu i odjechaliśmy, a już po 15 minutach byliśmy pod naszym domem.
L-A nie mieliśmy jechać na imprezę?
N-No tak, ale trzeba pójść po resztę. To chodźcie, bo nie wiadomo w jakim stanie są.
L-No ok.-I ruszyliśmy za Niall'em.- Chyba już pojechali bo są zgaszone wszystkie światła i ...-Nagle zapalił lampę, która oświetliła pomieszczenie, a różne osoby wyskoczyły i krzyknęły "niespodzianka".
I i L-Wow ...-popatrzyliśmy się na siebie i zaśmialiśmy-wy to wszystko przygotowaliście?-znowu.
Z-Nie zgodzę się, oni się obijali i tylko powstrzymywali was, żebyście tu nie wrócili.
P i D-Naprawdę?
P-Sam to zrobiłeś?
Z-No może troszkę z waszą pomocą.
D-Troszkę?
P-Już ja sobie z tobą później pogadam.
I i L-Dzięki, że to urządziliście.
H-Dobra, dobra teraz czas zaczynać imprezę. DJ zapowiadaj.- Wskoczyłem z Malik'iem za sprzęt DJ-owski i się zaczęło. Po jakimś czasie wyszedłem niby w sprawach fizjologicznych, ale tak naprawdę chciałem zaprosić El.
L-Cześć.
El-O hej, czemu dzwonisz?
L-Jest impreza u nas w domu i chciałbym cię zaprosić.
El-Eh, dobra. Na pewno dobrze się czujesz?
L-Tak, tzn. tak jakby. Mam amnezję i chciałbym cię o coś zapytać.
El-Tak, tak nie ma sprawy niedługo będę.
L-To do zobaczenia.
El-Narazie.-I się rozłączyła. Na końcu słyszałem jak bardzo się cieszyła, może to dlatego, że dawno się nie widzieliśmy.
H-Ej co tak długo tam siedzisz?
L-Już wychodzę.-Kiedy opuściłem łazienkę Harry podał mi kolorowego drinka sam jednego już pijąc.-Dzięki.
H-To wypijaj, a potem na parkiet.
...
Tańczyłem już z kilkoma dziewczynami, oczywiście Izą i chłopakami. Kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek, poszedł je otworzyć mój lokaty przyjaciel.
H-A co ty tu robisz?
El-No Lou ...
L-Ja ją zaprosiłem.
H-Jesteś pewny co robisz?
L-Tak i nie mów mi co mogę, a czego nie.
H-Ah, dobra, ale to na własną odpowiedzialność.-i oddalił się.
L-Miło cię widzieć.
El-Mi również.
L-Chciałem porozmawiać, bo wiesz zapomniałem trochę i ...
El-Tak, jakie masz pytania?
L-Czy my zerwaliśmy?
El- ... e, pff nie. Ja tylko wyjechałam na tydzień teraz.
L-To dlaczego inni mówią mi, że już nie jesteśmy razem i ja jestem z Izą.
El-To twoja koleżanka, ale nie dziewczyna, a oni się ze mną pokłócili i teraz jak mieli okazję bo nie pamiętasz pewnego kawałka życia, wmawiają ci, że ona nią jest.
L-Jak mogli, oni. O nie, przepraszam, że im uwierzyłem.
El-No trudno, ważne że teraz wiesz jak jest naprawdę.
L-Dziękuję, że mi wybaczyłaś.-Powiedziałem jeszcze raz i pocałowałem, co odwzajemniła, więc przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie i tak trwaliśmy w namiętnym pocałunku, aż zabrakło nam powietrza.-Zatańczysz?
El-Z tobą zawsze.
Perspektywa Kate
O 23 dużo osób było już wstawionych zresztą ja może troszkę też. Chciałam się napić jeszcze czegoś, ale nagle ktoś złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. To zapewne mój blondynek, pomyślałam i odwróciłam się i nie patrząc zaczęłam go całować. On z uśmiechem odwzajemniał wszystkie pocałunki, błądząc swoimi dużymi dłońmi po moich plecach, a ja swoimi po jego szyi i torsie. Po chwili przyparł mnie do ściany i złapał za pośladki, dając znak, żebym oplotła nogi wokół jego pasa.W tej pozycji przeniósł mnie na blat stołu nie przestając ani na chwilę całować. Kiedy mnie już tam usadził, wczepiłam ręce w jego włosy, ale wydawały mi się jakieś inne niż zazwyczaj, więc otworzyłam oczy i się zdziwiłam gdy zamiast mojego chłopaka ujrzałam ...
TO BE CONTINUED

Tak więc jest.
A ja mam do was pytanie, a właściwie propozycję ...
Będę dodawać regularnie co 1/2 tygodnie dodawała roździał
za 5 komentarzy.
Ta liczba się nie zmieni, lecz jeśli będzie ich więcej,
to będę dodawała dłuższe (bonusowe) rozdziały. :)
1)Podoba się rozdział?
2)Czy Louis sobie przypomni jak było naprawdę?
3)Jak zareaguje na to Iza?
4)Kogo całowała tak namiętnie Kate?

Komentarze karmią wenę :D

piątek, 13 września 2013

Rozdział 9

Ze względu, że tamten rozdział nie był najlepszy,
piszę kolejny już teraz.
Przeczytajcie i odpowiedzcie na pytania pod rozdziałem.
Perspektywa Izy
Obudziłam się, ponieważ poczułam jak ktoś palcem rysuje szlaczki na moim brzuchu. Hmm, ciekawe kto to.(Czujecie ten sarkazm) Jesteśmy już tu dwa dni, a nadal nas nie znaleźli. Szczerze powiedziawszy, troszkę mnie to martwi. Na dobrą sprwę nie mamy nic, oprócz siebie i przyjaciół z dżungli, którzy zrywają nam tutejszy pokarm. To też się wkońcu skończy :( Chcąc zaprzestać czynność wykonywaną przez mojego chłopaka, która mnie łaskotała otworzyłam oczy. On pocałował mnie w nos, na co się zaśmiałam. 
I-Czemu mnie budzisz?
L-Hmm, myślałem, że się ucieszysz.
I-Niby z czego? Gdybyś tego nie zrobił spałabym dalej.
L-Ale nie wróciłabyś do domu.
I-Cooo?!-Podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Kiedy ujrzałam helikopter lecący w naszą stronę i motorówkę policyjną, do której przyczepiona była nasza łódka skoczyłam ze szczęścia na Louis'a. On tylko jęknął, a ja przypomniałam sobie, że jest ranny.- Oj, przepraszam. Nic ci ...
L-Po prostu pocałuj mnie i będziemy kwita.- Jak powiedział tak zrobiłam. W tym samym czasie z helikoptera spuścili linę i przez megafon kazali złapać jej się. Wciągnęła nas na pokład i odlatując pomachaliśmy do naszych nowych znajomych.
Perspektywa Kate
Obudziła mnie dzwoniąca komórka, którą odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
K-Tak?
N-Kate mam dla ciebie bardzo dobre wiadomości!-Wykrzyczał do telefonu Niall.
K-No jaka? Zaskocz mnie.
N-Znaleźli Ize i Lou!
K-Co?!
N-No właśnie to, zaraz będę pod twoim domem i jedziemy nad morze! Zbieraj się.-Rozłączył się, a ja wystrzeliłam jak z procy. Wybrałam zestaw i wykonałam poranną toaletkę po czym zbiegłam na dół, a w tym samym momencie Horan zaparkował pod domem.
K-Już, już!-Krzyknęłam zamykając za sobą drzwi.
N-No to jedziemy do naszych zgub.
K-A reszta?
N-Reszta jest już na miejscu. O, i przy okazji zwolniłem cię u twojego szefa na dwa dni.
K-Ale, że jak?
N-No przez dwa dni masz ty i Iza wolne, bo dziś organizujemy u nas imprezę z okazji tego, że się znaleźli.
K-A no ... haha.-Zaczęłam się śmiać jak głupia
N-Z czego się śmiejesz?
K-Bo, bo haha będzie du haha dużo do do op op haha opowiadania i w su w sumie haha no haha po po prostu ma haha mam głu haha głupawkę.-Zaczął się śmieć zemnie. Dojechaliśmy szybko, tzn. mi się tak zdawało. Wszyscy się przywitaliśmy, a po chwili zauważyliśmy nadlatujący helikopter. Gdy wylądował podbiegłam do niego i przytuliłam się do Izy, która była opatulona grubym kocem. Do Tomlinson'a pierwszy podbiegł Harry, co nie zdziwiło nikogo. Potem cała reszta się przytulała.
I-Tam było zdecydowanie cieplej, prawda pysiek?
L-Masz rację, skarbie.
K-Eh, em?! 
Z-Pysiek?!
N-Skarbie?!
Li-Macie coś do powiedzenia?
H-Wy to jednak głupi jesteście, przecież to oznacza tylko jedno! Jesteście parą?!
I i L-Tak!
K,Li,Z,N,H-Gratulacje! -  Wszyscy się zaśmialiśmy.
N-No i nie chcę się wtrącać, ale pwnie nie mieliście tam kablówki, więc jest tu jeszcze jedna para.
I-Tak, kto?
K i N-My!
I i L-Gratulację.-Nagle przyjechała telewizja.
Li-Zbierajmy się.
Wszyscy-Ok.
I-Ah i moglibyście zawieźć Lou do szpitala?
H-Co się stało?!
L-Spokojnie, to tylko małe draśnięcie.
I-Nie udawaj, widać było, że jak się przytulałeś to cię bolało. Nie miałam tam apteczki i mogło ci się wdać zakażenie.
L-Iza ...
I-Proszę!
L-Eh, nie umiem ci się oprzeć. No to wieźcie.
I-Haha, ma się te uroki osobiste.
H-Nie słodź sobie.
I-Phh, odezwał się.-Wystawiła język Harr'emu.
Perspektywa Louis'a
Liam i Harry pojechali zemną do szpitala, Niall i Kate z Izą do domu, a Zayn podobno musi załatwić coś pilnie. Miałem jakieś prześwietlenie, po czym wróciłem do chłopaków.
L-Liaś albo Hazza, mógłby któryś z was pojechać po jakieś ciuchy dla mnie? Bo wiecie mam tylko szorty na sobie, a tu jest nieco chłodniej niż tam.
Li-Nie ma sprawy, zaraz ci je przywiozę. - Czekając na Daddiego gadałem z loczkiem, ale potem jacyś lekarze mnie zabrali mnie na salę operacyjną.
L-Przepraszam, dlaczego tu jestem?
Do-Na zdjęciu rentgenowskim wyszło, że ma pan złamane dwa żebra i jakaś cząstka kamienia lub czegoś innego utkwiło w tej ranie.
L-Aha, czyli będzie mi to pan wyjmował?
Do-Nie ja, tylko doktor Stev.- Po chwili na salę wszedł znajomy mi lekarz.
Do S.-Oh, kogo my tu mamy. -Zaśmiał się patrząc na mnie.- Jak nie pana "koleżanka" to pan.
L-Już dziewczyna.-Powiedziałem dumnie.
Do S.-Wiedziałem, że tak będzie. Od początku było widać, że będziecie razem.... No dobra to teraz czas na operację.
L-Jaką operację?
Do S.-Trzeba wyjąć z ciebie to coś.
L-Ah, a nie możecie normalnie bez operacji to zrobić?
Do S.-Trzeba ci naciąć skórę. Spokojnie możemy cię uśpić, podać zastrzyk znieczulający lub bez niczego, jak wolisz?
L-Można z znieczuleniem.
Do S.-Spokojnie jestem doświadczonym chirurgiem, proszę się nie bać.
L-Pff, bać? Ja nie znam takiego słowa.-Tak naprawdę trochę mnie to przerażało.
Do S.-Proszę spokojnie leżeć i zamknąć oczy.
Perspektywa Izy
W domu szybko wzięłam gorący prysznic i ubrałam się ciepło. Kiedy zeszłam na dół w kuchni krzątali się Nate (Niall + Kate) i coś przyżądzali.
I-Co robicie?
K-Omlety z owocami.
I-Mmm zapowiada się pysznie.-Posłałam im ciepły uśmiech co odwzajemnili.
N-A potem idziemy do kina.
I-No okej.
K-Włącz może telewizor bo coś cicho.-Włączyłam i wyświetliły mi się wiadomości, a pierwsze co usłyszałam to - "Czy zaginionymi z wycieczki motorówką są Louis Tomlinson i Izabella Tomson? Co łączy tą pare? Czy tak jak to wyznała reszta jego zespołu w ostatnim wywiadzie - Łączą ich jedynie relacje koleżeńskie?"
I-Kate, Niall, możecie na słówko?
K-Zaraz, bo się omlety spalą.
I-Dlaczego mówią o mnie i Lou w telewizji? Co mówiliście dokładnie na wywiadzie?
N-No, że jesteście przyjaciółmi.Oczywiście możemy to zmienić i możecie być oficjalnie parą?
I-Nieee! Nie chcę, żeby było o tym głośno.
K-Prędzej, czy później i tak będziecie oficjalnie. Teraz kamery będą za wami latały. Obejrzyj sobie ten wywiad z chłopakami. Babka pokazywała tam zdjęcia jeszcze z przed tego jak byliśmy parami. Oni są wszędzie. 
I-Czyli zero spokoju?
K-Zero spokoju, ale są już omlety. Siadaj i zajadaj.
------------------------------------------
Może być?
Taki krótki jest specjalnie, 
żeby dowiedzieć się czy to wam się podoba.
1)Jak parki?
2)Nate, Luza? Jak nie to podajcie wasze pomysły.
3)Wiecie co wydarzy się podczas imprezy?
4)Jak rozdział?
bardzo, bardzo ładnie proszę o 5 komentarzy <3
Pozdrawiam, Iza.


poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 8

Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń :*
Jesteście wspaniali. <3
Proszę, abyście odpowiedzieli na pytania pod rozdziałem.


Perspektywa Louis'a
Spacerowaliśmy tak po tej wyspie wygłupiając się, bawiąc z małymi małpkami, karmią kolorowe papużki i robiąc zdjęcia komórką, która zaraz się rozładuje. 
I-Louis, a stań tu teraz obok tego klifu.- Posłusznie wykonałem polecenie mojej dziewczyny (ach jak to pięknie brzmi) przykucnąłem i uśmiechnąłem się.-Okej już zrobiłam. Podczas wstawania zachwiałem się, a grunt pode mną się osunął. Spadając w dół złapałem się za wystające korzenie, a stopami podparłem się półki skalnej. Iza rzuciła wszystko na ziemię i szybko podbiegła.-Trzymaj mnie!-Krzyknęła, a oczy jej się zaszkliły.Podałem jej dłoń, ale wyślizgnęła się z niej. Stając z powrotem na kawałku podłoża, ukruszyło się i całą siłę musiałem przełożyć na ręce. Ćwiczyliśmy ostatnio na siłowni podnosząc się na drążku i ciężary, dzięki czemu miałem więcej siły. Jednak co innego jest podnosić się nad podłożem, na które w każdej chili, można spokojnie spaść, a nad tym, przez które najprawdopodobniej zginę. Jeszcze raz próbowałem złapać jej, co tym razem się udało. Próbowała mnie wciągnąć, ale przez to, że jestem cięższy i nie jest za silna, było jej trudno. 
L-Dobra, Iza, nie dam rady dalej się tu utrzymać, a ty nie masz siły, żeby mnie wciągnąć, ... więc po prostu puść.
I-Nigdy!-Spłynęła jej jedna łza, potem kilka kolejnych. Zacisnęła zęby i obudziła się w niej większa siła. Nie dowierzałem, że już prawie mnie wciągnęła, ta mała istotka, ale jak się wdrapywałem wyślizgnęła mi się jej ręka. Czułem, że spadam, a ona krzyczała "nieeee" i płakała. "To mój koniec, teraz będę mógł ją obserwować tylko z góry" - pomyślałem.
Perspektywa Izy
Krzyczałam "nieeee", a on leciał w dół, zaczęłam płakać. Przecież, ja bez niego sobie nie poradzę, ja go kocham. Teraz dotarło do mnie to tak poważnie, że mogłabym umrzeć by go odzyskać.Widziałam jak wpadał do wody, w której było mnóstwo ostrych kamieni. Może jeszcze go uratuję, skoczyłam i spadałam w dół, tak jak on przed chwilą. Robiąc to sama mogę zginąć, wiem o tym, ale wolę to niż żyć w świadomości, że nawet nie spróbowałam mu pomóc. 
Perspektywa Harrego
W ciągu 45 minut wszyscy byli na miejscu, włącznie z Paul'em, który było widać, że jest mocno wkurzony.
P-Wie pan gdzie mogą być?
Ka-No na morzu, może jakiejś wysepce?
P-Świetnie, wątpię żebyśmy zdążyli do wywiadu. To wręcz nie możliwe. Gdzie oni k**** mogą być. Wyślijcie helikoptery, motorówki, znajdźcie go.- Powiedział do dwóch policjantów, którzy stali obok. -Tylko, że nikt ma się nie dowiedzieć, że chodzi o nich, przynajmniej do jutra.
K-Ich.-Poprawiła go Kate, za co dostała gniewne spojrzenie.
P-A wy już wracajcie i szykujcie się.
N-Zostało jeszcze trochę czasu.
P-Trudno! Jeżeli się spóźnicie lub któryś z was się nie zjawi to zamorduje.-Powiedział już spokojniej.- Jak kazał tak uczyniliśmy, nie chcąc już go bardziej zdenerwować. Ale martwię się nadal, bo co jeśli ich nie znajdą? Gdzie oni są? Czy jeszcze żyją? Ah.
-w domu-
Kate siedziała wtulona w Horan'a i płakała, że boi się o Izę, a on ją pocieszał. Liam z Zayn'em dyskutowali gdzie oni mogą być, a ja siedziałem ze spuszczoną głową. Po jakimś czasie trzeba było się już zbierać.
Perspektywa Izy
Na szczęście udało mi się skoczyć jedynie z małym draśnięciem, zanurkowałam i ujrzałam Louis'a rannego i osuwającego się coraz głębiej. Podpłynęłam do niego, a następnie oplatając jego dłonie wokół mojej szyi kierowałam się w górę. Trochę to trwało, aż znaleźliśmy się na brzegu, gdyż ten klif był długi. Na brzegu sprawdziłam co z moim chłopakiem, oddychał z czego bardzo się ucieszyłam, ale rana na jego boku bardzo mocno krwawiła. Nie miałam nic czym mogłabym to opatrzyć. Niby mogłabym bluzką mu to obwiązać, ale ona jest na drugim brzegu, to jest kawałek drogi stąd, a ja nie zostawię go samego. Nie wiem skąd się wzięła małpka obok nas z moją bluzką, którą na moich oczach przerwała i przyłożyła do niego i mówiąc coś po swojemu. Rozumiałam o co jej chodzi, byłam wdzięczna, szybko wykonałam naszą wspólną myśl. Nagle Lou jakby przestał oddychać, nie mogłam pozwolić mu odejść, więc zrobiłam sztuczne oddychanie. (Uczyliśmy się tego w podstawówce. Nigdy nie myślałam, że będzie mi to potrzebne.) Nagle otworzył oczy, rozejrzał się dookoła zatrzymując swój wzrok na mnie i momentalnie się uśmiechnął.
L-Już nigdy nie dam tobie wybierać miejsca do robienia zdjęć.-Powiedział i się zaśmiał, a ja wraz z nim i ułożyłam głowę na jego torsie, w której czubek po chwili mnie pocałował.- Dziękuję.
I-Za co? podniosłam się do pozycji siedzącej, a on podparł się łokciach, co go najwyraźniej zabolało.- Leż.-Posłusznie wrócił do poprzedniego ułożenia, w którym było mu wygodniej.
L-Za to, że mnie uratowałaś, kocham cię.
I-Ja ciebie też i właśnie dlatego to zrobiłam, zresztą to ja powinnam cię przeprosić.
L-Niby dlaczego? 
I-No bo ja kazałam ci tam ...-Nie dokończyłam bo mi przerwał.
L-Izuś, ... skąd niby miałaś wiedzieć, że ziemia się pode mną zawali. Może jestem po prostu za gruby.
I-Haha, nie możliwe. Jesteś PER-FECT.
L-Haha, to ty jesteś PER-FECT.I-Haha, nie chce się kłócić. No ok, ale jak my cię przetransportujemy na tamtą plaże?
L-No normalnie, pójde na nogach.
I-Ha, jeszcze czego, po moim trupie. Hmm, ...-Kiedy tak główkowałam przyszło jeszcze więcej małpek i wspólną siłą podniosły Tomlinsona, a jeszcze jedna wzięła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć za tamtymi.
Perspektywa Kate
Siedziałam na kanapie i włączyłam program telewizyjny, na którym miał być ten wywiad. Mogłam jechać z nimi, ale wolałam zostać, wrazie gdyby dzwonili z informacjami o naszych zaginionych. Na rozpoczęcie zaśpiewali "What makes you beautiful", a potem się zaczęło.                     (Pr-Prowadząca)
Pr-Witajcie Harry, Niall, Liam, Zayn i coś mi się tu nie zgadza. Gdzie jest Louis?
Li-Louis niestety rozchorował się.
Pr-Oh, to pozdrawiamy go i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. No dobrze, więc teraz mam do was pytania. Podobno pracujecie nad nowym kawałkiem, czy moglibyście coś zdradzić?
Z-Tak to prawda nazywa się Best Song Ever. Natomiast reszta to tajemnica.
Pr-No dobrze to nie możemy się już doczekać. Kiedy w najbliższym czasie będziecie grali jakiś koncert?
H-Za tydzień zagramy koncert w londynie.
Pr-To świetnie, a teraz pytanie do Niall'a. Kim jest ta piękna blondynka? Ostatnio często widujemy cię z nią u boku.-Pokazała moje zdjęcie z twitter'a, a następnie kilka różnych z tego tygodnia naszych wspólnych. Nie spodziewałam się, że zadadzą mu takie pytanie i byłam ciekawa co odpowie.
N-Ta piękna blondynka to Kate, moja dziewczyna.-Na widowni zabrzmiało "uuuuuuuuu"
Pr-No to gratulujemy, jak się poznaliście i od kiedy jesteście parą?
N-Kate jest jedną z twórczyń piosenki "Best Song Ever" i dzięki temu się poznaliśmy, odrazu mi się spodobała, więc zaczęliśmy się spotykać. Natomiast parą jesteśmy od wczoraj.
Pr-Och czyli to jeszcze świeży związek? No i miałam pytanie do Louis'a, ale ze względu na to, że go nie ma, może wy odpowiecie kim jest ona?-Pokazała zdjęcie Izy, a następnie zdjęcia kiedy Louis niósł ja na rękach do szpitala, w drzwiach jej domu jak rozmawiali i gdzieś w parku. No po prostu zero prywatności.
Li-Ta dziewczyna to Iza, druga z twórczyń.
Pr-A co ją łączy z Louis'em?
H-Przyjaźń.
Pr-Czyżby tylko?
H-Tak, gdyby było coś więcej na pewno by nam powiedział. Zawsze mówimy sobie o wszystkim, a w szczególności o dziewczynach.
Pr-No dobrze, mam nadzieje, że sam dopowie coś w kolejnym wywiadzie. ... -Wywiad jeszcze trwał, ale nie chciało mi się już go słuchać więc wyłączyłam telewizor i poszłam się przebrać w ciepłe i wygodne dresy. Założyłam szare dresy, podkoszulek z smerfami, biało czarne nike, ale było mi jeszcze troszkę zimno więc pożyczyłam Niall'a bluzę. Włosy związałam w luźnego kucyka i zeszłam na dół przygotować kolację. Byłam głodna zresztą jak zawsze i wiedziałam, że chłopcy zaraz wrócą więc zrobiłam dużo kanapek i serek z szczypiorkiem, który uwielbiam. Miałam rację po naszykowaniu stołu i przyszykowaniu jedzenia wrócili. Zjedliśmy wspólnie, włożyłam naczynia do zmywarki, zadzwoniliśmy dowiedzieć się czy może znaleźli już dwójkę naszych przyjaciół. Niestety nadal nic o nich nie wiadomo, przez co pociekła mi łezka. Mój chłopak odwiózł mnie do domu, gdyż musiałam jutro iść do pracy. Na pożegnanie dał mi soczystego buziaka w usta i odjechał. Wzięłam relaksującą, gorącą kąpiel z olejkami, umyłam zęby, przebrałam się w piżamkę i zasnęłam, zmęczona całym dniem.
------------------------------------
Tak, to już ósmy rozdział.
Przepraszam, że tak, krótki, ale ... ale.
Tak więc mam pytania.
1Czy podoba wam się rozdział, blog?
2Czy Louis i Iza mają się już znaleźć?
3Co sądzicie o miłości naszych parek?
4Chcecie, żebym założyła coś takiego jak pytania do bohaterów lub do mnie?
Proszę komentujcie to dla mnie bardzo, bardzo ważne.
Pozdrawiam, Iza.
(i zapraszam do czytania mojego drugiego bloga:
http://pomoc-w-marzeniach.blogspot.com/ )

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 7

Dedykuje wszystkim,
tobie, tobie, nie martw się tobie też.
Wszystkim czytającym :*

Perspektywa Izy
Obudziło mnie coś dziwnego. Najpierw mnie coś szturchnęło,a potem poczułam jak woda na mnie spada. Otworzyłam oczy, podniosłam się i to co ujrzałam mną wstrząsnęło. Leżałam z głową na klatce piersiowej Lou, który obejmował mnie swoim umięśnionym ramieniem, znajdywaliśmy się na morzu i była burza. Nasza łódka była poruszana przez fale, które wyprowadziły nas na środek morza. Szybko zbudziłam bruneta, z czego nie wydawał się być zadowolony. 
L-Izuś, nie mogę jeszcze chwilę pospać? Pięć minutek, proszę.-Zrobił słodką minkę, nie otwierając w dalszym ciągu oczu.
I-Louis, nie! Wstawaj jest huragan, a my, a my jesteśmy na środku morza!
L-Że co?! Gdzie jesteśmy?!-Szybko podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał dookoła.- O nie, czyli my tu zasnęliśmy?!
I-T-tak.-Odpowiedziałam przerażona.
L-Będzie dobrze, tylko bierzmy za wiosła i zaraz dopłyniemy do najbliższego brzegu.-Powiedział głaszcząc palcem mój policzek.-Będzie dobrze.-Powtórzył, po czym złapał za wiosła. Zaczął najmocniej, oraz najszybciej jak tylko potrafił nimi wiosłować. Po około pół godzinie, opadł z sił.
I-To teraz się zamieniamy i zaraz będziemy.
L-Dasz radę? Skarbie, to jest bardzo ciężkie, a nie wiem ile jeszcze jest do pokonania.
I-Dam radę, to przecież tylko kawałek, tam już widzę brzeg.-Wskazałam na kawałek plaży niedaleko od nas.Przechwyciłam wiosła i dawałam z siebie wszystko, dzięki czemu w niedługim czasie nasza dwójka dotknęła stopami mokrego od deszczu piasku.-Orientujesz się może gdzie jesteśmy?
L-Na ...wyspie.-Powiedział po chwili zastanowienia. Było jeszcze ciemno więc wzięliśmy koc i położyliśmy się pod palmą, najbliższą miejsca, w którym zostawiliśmy łódkę. Wstałam kiedy było już jasno, ale jego już nie zobaczyłam obok siebie.Obróciłam się i nagle usłyszałam - Buu!
I-O boże, nie strasz mnie tak.
L-No ok, to zapraszam panienkę na śniadanie.
I-Oh dziękuje, a jak zdobyłeś te kokosy?
L-Ma się swoje sposoby.-zaśmiał się
I-Tak, a jakie?
L-Tobie chyba mogę zdradzić,-Wyszczerzył się, a ja pokazałam mu język.-potrząsłem trochę palmą i spadły.
I-A jak je rozbiłeś?
L-No potrząsłem trochę i rozbiłem potem nożem z koszyka naszego.
I-A no tak, my mamy koszyk z jedzeniem. No to może nie zginiemy.-A to jest zamieszkana wyspa, czy bezludna?
L-Coś mi się wydaje, że bezludna. Zresztą przejdziemy się dziś na spacerek, żeby ja lepiej obejrzeć.
I-A jest zasięg, żeby wezwać pomoc?
L-Niestety nie, ale nie martw się myszko, niedługo zorientują się, że nas nie ma i będą nas szukać.
I-Po pierwsze- skąd będą wiedzieli, że utknęliśmy na bezludnej wyspie? Po drugie- dlaczego nazywasz mnie tak dziwnie : myszko, skarbie, Izuś?
L-Haha, może zacznę od odpowiedzi na drugie. Chyba zapomniałaś, że zgodziłaś się być moją dziewczyną.
I-Oj, no tak.-Zawstydziłam się co było powodem mojego zarumienienia, na co mój chłopak (o boże, jak to pięknie brzmi) pocałował mnie w czoło.
L-A to pierwsze, to kapitan przecież wie, że wracaliśmy łódką. Jeżeli nas nie będzie to powie innym, że się nam nie udało i, żeby na morzu szukali.
I-No też racja, to po śniadaniu idziemy się przejść?
L-Tak jest, możemy nawet w strojach kąpielowych, bo jest bardzo gorąco.
I-Mhm, a jak się przebiorę?
L-No normalnie.
I-Taaaak, ale to będziesz musiał się odwrócić i zasłonić oczy.
L-Pfff.
I-Wybacz kotku.
L-A mrrr. 
I-Najlepiej jakbyś w ogóle poszedł za tamte skały i też się przebierz.
L-Będziesz musiała się odwrócić i zamknąć oczy.
I-Haha, bardzo śmieszne, ja nie będę cię podglądać.
L-No ja nie wiem.-Pokazałam mu język i poszłam z swoim strojem trochę dalej się przebrać. Kiedy wróciłam, on też był już przebrany.-To chodźmy.
W tym samym czasie perspektywa Kate
Przenocowaliśmy z Niall'em u niego w pokoju, wtuleni w siebie. Ale ktoś nas zbudził.
Z-No gołąbeczki wstajemy, szybciutko. Wiecie może gdzie jest Louis?
K-No wczoraj to najpierw miał z Izą do lekarza pojechać, a potem pewnie gdzieś razem pojechali. Czyli może być u niej, jeśli tu go nie ma.
Z-A no tak, a dasz do niej numer telefonu, bo on nie odbiera.
K-Mogę nawet ja zadzwonić.-Wybrałam jej numer, ale nie odbierała, za to włączała się poczta głosowa i informowali, że komórka jest wyłączona, lub nie ma zasięgu. Przekazałam to Zayn'owi, który stwierdził, że pojedzie to sprawdzić. -Niall, możesz dać mi jakąś swoją bluzkę?
N-Dobrze, masz.-Rzucił mi jakąś, którą wyjął z swojej szafki i podążyłam z nią do łazienki się przebrać. Kiedy już to zrobiłam i lekko poprawiłam włosy wyszłam do mojego blondynka.-No no wyglądasz w tej bluzce jeszcze lepiej niż ja.
K-Haha, no może. Dobra chodźmy już na śniadanie.
N-Dobry pomysł, już trochę zgłodniałem.-Kiedy skończyliśmy jeść tosty, do ich domu wparował Zayn.
Z-Nie ... nie ... nie ... ma ... ma ... ich!
Li-Zayn spokojnie powiedz.
Z-Nie ma ich, byłem pod domem Izy, dzwoniłem do drzwi i nie otwierali. Samochodu Louis'a w pobliżu nie było.Kiedy pytałem sąsiadów, powiedzieli, że odkąd wyjechali wczoraj tak nie wrócili.
H-O k..de, mamy dziś wywiad i jak to wytłumaczymy, że jego nie ma?
Li-Nie wiem, ale nawet nie wiemy gdzie jest.
K-Gdzie są. Nie ma ich oboje, nie odbierają telefonu i chyba nikt z nas nie wie gdzie ich szukać.
N-O której mamy ten wywiad?
Li-O 15 musimy być na miejscu.
N-To się rozdzielmy i przeszukajmy miasto gdzie mogą być. Liam, trzeba przekazać to Paul'owi. Jeśli ich do tego czasu nie znajdziemy to na wywiadzie trzeba powiedzieć, że źle się poczuł, a jeżeli do jutra nie wrócą to zawiadomić policję o zaginięciu.
Li-Okej i ja zostanę w domu jakby wrócili. Zayn ty pojedź sprawdzić na mieście, Harry ty pojedź nad morze. Kate, ty mieszkasz chyba obok, więc poproś kogoś, żeby przyglądał się czy nie wracają i jak tak to mają nas informować. Niall, potem wy też gdzieś szukajcie, może w lesie. Wszyscy wiedzą co mają robić?
Wszyscy-Tak!-Ja zadzwoniłam szybko do siostry, żeby ją powiadomić, po czym wsiadłam z głodomorkiem do jego samochodu.
K-Niall, martwie się o nich. Mam złe przeczucia.
N-Spokojnie, znajdziemy ich.
Perspektywa Harrego
Posłusznie pojechałem nad morze. Trochę się jechało, ale muszę znaleźć swojego najlepszego kumpla i jego "koleżankę". Chodzę tu po plaży już pół godziny i nadal nic, więc wybrałem się na przystań dla motorówek, łódek i statków. Właśnie telewizja rozmawiała z jakimś kapitanem. Ukryłem się za jakimś sklepikiem z pamiątkami i podsłuchiwałem.
Reporter-Czy był pan z kimś na pokładzie?
Kapitan-Tak, byłem z dwójką młodych ludzi, ale jak się dowiedzieli o problemie, postanowili wrócić sami łódką.
R-Wie pan czy dotarli?
Ka-Niestety nie wiem, mieli się zemną skontaktować kiedy dotrą, ewentualnie z rana. Do tej pory nie odezwali się, ani nie odbierają moich telefonów.
R-Jest możliwość, że dryfują teraz po morzu?
Ka-Jest. Widząc burzę która była wieczorem, muszę brać to pod uwagę.
R-Może pan zdradzić kim była ta para?
Ka-Nie, nie mogę, gdyż prosili o dyskrecje. Teraz mogę jedynie powiadomić o tym policję.
R-Dobrze, dziękujemy. Mówiła ... -Reszty już nie słuchałem, to pewnie o nich chodzi. Odróciłem się weszłem na wzgórze i zobaczyłem samochód Louis'a, teraz byłem pewny. Szybko wyjąłem komórkę z kieszeni i zadzwoniłem po resztę.
---------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam
i nie jest to najdłuższy rozdział.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
7komentarzy = rozdział 8
Pozdrawiam, Iza.

piątek, 2 sierpnia 2013

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 6

Dedykuje ten rozdział dla niallowaiagan.
Dziękuje pyśki, za wasze komentarze,
były piękne.
(szkoda, że nie widziałyście jak się cieszyłam jak je przeczytałam)
:D

Perspektywa Louis'a
Jak było umówione przez cały tydzień spotykaliśmy się u Izy, żeby z nią i Kate poćwiczyć. Nazwaliśmy piosenkę "Best Song Ever", postanowiliśmy zmienić trochę rytm i teraz jest mega. Po 4-godzinnych próbach wszyscy wychodzili oprócz mnie, ja zawsze zostawałem i do wieczora spędzałem z nią czas. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy, czuje jakbyśmy się znali od dzieciństwa. Z tego co wiem Niall tak samo postępował z blondynką. Codziennie wychodzili gdzieś i wracali późno. Nasz głodomorek zakochał się w niej i teraz czeka na odpowiedni moment by jej o tym powiedzieć. Co jest ze mną, co ja czuję?-tego nie mogę określić. Chyba też się zakochałem, ale czy ona we mnie to nie wiem. Pamiętam jak wtedy ją pocałowałem, nie była gotowa lub nie chciała tego. A teraz? Czy ja jestem gotowy? Teraz jadę po nią, a potem razem do szpitala na wizytę, mają sprawdzić co z jej nogą. Zadzwoniłem do jej drzwi i otworzyła niemalże od razu.
L-Cześć piękna.-Dałem jej buziaka w policzek, na co się zarumieniła. Boże jak ona pięknie wygląd jak się rumieni.-Jedziemy?
I-Tak, już tylko wezmę torebkę.-była ubrana w to.Po drodze rozmawialiśmy i nagle oświadczyłem.
L-Wiesz, że potem cię zabieram na wycieczkę.
I-Co? Gdzie?
L-To niespodzianka.
I-Nie bądź taki, plose.-zrobiła minkę kotka ze szreka.
L-Nie, niespodzianka to niespodzianka.
I-Hyy, ja się tak nie bawię, zrobiła focha.
L-Wysiadamy.-Oznajmiłem otwierając drzwi z jej strony. Gdy już wysiadła i zaczęła iść w stronę budynku, podbiegłem do niej od tyłu i przerzuciłem przez ramię.
I-Louis zostaw mnie!-waliła we mnie pięściami, ale prawie tego nie czułem.
L-Wybacz, hahaha, a i uważaj teraz schody.
I-Co?! Nie, puść mnie!
L-Nie.
I-Proszę zrobię wszystko, tylko mnie puść.
L-Wszystko?- Postawiłem ją przed sobą.
I-Haha nie.-Uciekła i nie zdążyłem jej złapać bo weszła do windy, więc szybko zacząłem biec schodami. Dotarłem na odpowiednie piętro, w tym samym czasie co winda. Iza już pytała w której sali jest lekarz, który miał zbadać jej stopę.-Chodź do sali 324.-zachichotała widząc mnie zziajanego.
L-To wcale nie jest śmieszne, ja się jeszcze z tobą policzę.
I-Tak, tak, to tutaj.-Wskazała na drzwi po mojej prawej stronie i zapukała. Na co usłyszeliśmy "Proszę!"
Doktor=Do-O witam, chyba z pańską nogą jest już dobrze, skoro tak szybko pani biegła.
I-Tak, raczej lepiej. Przez cały tydzień siedziałam w domu i nie chodziłam za dużo.
Do-To wspaniale, zrobimy prześwietlenie i będzie mogła pani zdjąć te bandaże, proszę zdjąć buta.-Brunetka zrobiła tak jak kazał ten facet i po chwili wręczył nam zdjęcie rentgenowskie.-Wszystko jest tak jak być powinno, teraz może pani znowu biegać.
I-Dobrze, dziękuję.
L-Dziękuje, do widzenia.No to teraz jedziemy na wycieczkę.
I-No dobra, a powiesz gdzie?
L-Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
I-Hmm szkoda.
Perspektywa Niall'a
Jestem już pod domem Kate, idziemy na randkę (chyba tylko ja tak to odbieram). Dzisiaj mam zamiar powiedzieć jej, że ją kocham i poprosić, żeby była moją dziewczyną. Zadzwoniłem do drzwi i otworzyła mi pięknie ubrana blondynka.
K-Cześć.
N-Cześć,-dałem jej buziaka w policzek-idziemy?
K-Tak, a gdzie jedziemy?
N-Mamy parę punktów wycieczki.
K-A jaki jest pierwszy?
N-Niespodzianka.
K-Haha, no dobra.-Po godzinnej podróży zatrzymałem się.-Po co się zatrzymaliśmy?
N-Bo to tutaj.-Zawiązałem jej chustkę na oczach i prowadziłem za rękę.-Już, możesz rozwiązać.
K-Wow.-Zdjęła przepaskę i tak skomentowała widok, który zobaczyła.
N-A teraz odwróć się.-Zrobiła to o co poprosiłem i ujrzała drugą część niespodzianki.-Podoba ci się?- Ona zamiast odpowiedzieć pocałowała mnie w policzek.- Czyli tak?
K-Czyli jest cudownie, sam to przygotowałeś?
N-Tak, a teraz siadaj i zajadaj.
Perspektywa Louis'a
L-Jesteśmy, wysiadaj.
I-Oki, a to na pewno tu?-Zapytała widząc same zarośla.
L-Tak tylko musimy przejść przez tą górkę.
I-Aha ok, to prowadź.-Złapałem ją za dłoń, na co się zarumieniła.
L-To nasza.-Wskazałem na motorówkę.
I-Nie rozumiem.
L-To ci tłumaczę, właśnie będziemy mieli wycieczkę motorówką.
I-Naprawdę?!To super!-Rzuciła mi się na szyję.-Zawsze marzyłam o takiej wycieczce.
L-Haha, jeszcze jej nie zaczęliśmy, no ale cieszę się, że jesteś zadowolona.
I-I to jak.- Weszliśmy na pokład i oznajmiłem kapitanowi, że możemy już ruszać. Czekał tam już kosz piknikowy i koc.
Perspektywa Izy
Nie wierzyłam, że zorganizował coś takiego dla mnie. Rozłożył koc i pokazał abym usiadła, on zrobił to samo i postawił pomiędzy nami kosz. Rozmawialiśmy jedząc winogrona.Nagle motorówka zwolniła, aż w końcu się zatrzymała.
L-Hmm chodź z tej ślizgawki jest lepszy widok.
I-Już.-Podeszłam do niego i wspięłam się na nią. Gdy tam usiadłam, on mnie zepchnął i zjechałam prosto to 
morza. Dobra tak się bawimy, nie ma sprawy.-Aaaa, Louis ja nie umiem pływać.
L-Co?! Już do ciebie zjeżdżam, spokojnie!-Kiedy zjechał i zaczął mnie ratować ja go pot topiłam.
I-Hahaha, -zaczęłam się z niego śmiać.- trzeba było nie zaczynać.
L-To tak, aż ty.-Chlapnął mnie wodą, a ja mu oddałam i tak się chlapaliśmy przez pół godziny i kolejne pół pływaliśmy. Gdy zrobiło się nam zimno, postanowiliśmy się ogrzać na słońcu. Louis mnie podsadził, a potem ja mu podałam rękę. On zdjął koszulkę i w łazience zmienił swoje szorty na specjalne do pływania. Aż zrobiło mi się duszno jak na niego popatrzyłam, jaki on ma boski brzusio, mmm. Niestety ja nie mam w co się przebrać.- A Iza, bo nie chciałem ci mówić, że tu jedziemy, żeby była niespodzianka. Pewnie nie wzięłaś niczego na zmianę, więc ja ci kupiłem to-podał mi siatkę.- Na razie załóż bikini to się poopalamy,mam nadzieje, że dobry rozmiar.- puścił mi oczko.
I-Dzięki, potem ci zwrócę pieniądze.
L-Iza,-złapał mnie za nadgarstki- to jest dla ciebie, prezent. 
I-Ale ty za to zapłaciłeś, kosztowało cię to i ja nie mogę cię tak wykorzystywać.
L-Możesz zrozumieć, że nie wykorzystujesz mnie. Ja chciałem ci to kupić. A teraz zasuwaj to założyć.
I-Już tato.-Zaśmiałam się i pobiegłam do łazienki, kiedy wróciłam Louis zagwizdał.
L-No no ładnie.
I-Haha, dziękuję.
L-Nie ma za co, ślicznie w nim wyglądasz.
I-Ty też dobrze wyglądasz.-Nie wiem po co to powiedziałam więc zmieniłam temat.-A która jest godzina?
L-Hmm 18, zaraz będziemy zawracać.
I-Aha.
L-No to kładź się i opalaj.-Zrobiłam jak kazał.
Perspektywa Louis'a
Boniu, jaka ona piękna, postanowiłem się obok niej położyć.
L-Może jesteś głodna?
I-No może troszkę.
L-To mam tu jeszcze inne owoce, szarlotkę i wino.
I-Poproszę szarlotkę i wino.
L-Tak jest, królewno.-Rozlałem wino do dwóch kieliszków i na dwa talerzyki wyłożyłem po jednym kawałku ciasta.Kiedy skończyliśmy, do naszych uszu dobiegła wolna piosenka.-Czy mogę panią prosić?-Wyciągnąłem rękę w stronę Izy, która po chwili podała mi swoją dłoń i zaczęliśmy tańczyć. Z boku mogło to wyglądać troszkę dziwnie, gdyż nadal byliśmy jedynie w strojach kąpielowych. Po chwili zauważyłem, że jest jej zimno więc przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, tak, że nasze ciała się stykały. Nagle wszedł kapitan na pokład.   (Kapitan-Ka)
Ka- Panie Tomlinson, są małe komplikacje, paliwo w silniku się skończyło i utknęliśmy tutaj.
L-To nie są małe komplikacje, tylko wielkie! A kiedy będzie pomoc?
Ka-Jutro w południe, ewentualnie możecie dopłynąć do brzegu łódką.
L-Aaaaa-wpadłem w furię.-Jaka jest odległość stąd do brzegu?
Ka-Około 20 kilometrów.
L-Nie wiem czy damy radę tyle, Iza?
I-Możemy spróbować.
L-Na pewno?
I-Raz się żyje.
L-Haha no to spróbujmy, tylko najpierw musimy się przebrać.- Po przebraniu, zabraliśmy resztę swoich rzeczy i wsadziliśmy na łódkę, którą po chwili popłynęliśmy. Z czasem zaczęło się ściemniać i zaczął padać deszcz. Nagle poczułem jakiś puls, który mówił mi, że to idealna chwila. Przestałem wiosłować i zbliżyłem się do Izy- Iza wiem, że ty może nie czujesz tego samego, ale wiedz, że cię kocham.- i ją czule pocałowałem, a ona odwzajemniła. - Będziesz moją dziewczyną?- zapytałem gdy się od siebie oderwaliśmy.
I-T tak, też cię kocham.-Tym razem to ona mnie pocałowała czule, ale uświadomiliśmy sobie, że trzeba wracać.
Perspektywa Niall'a
N-To teraz może przyjrzyjmy się bliżej temu wodospadowi. Właśnie teraz chciałem jej to powiedzieć i wręczyć naszyjnik. Kiedy byliśmy już obok zapytałem.- Możesz na chwilę zamkną oczy?
K-No ok, już zamknęłam.- Kiedy to powiedziała podszedłem do niej od tyłu i odgarnąłem jej włosy, aby móc po chwili zapiąć ozdobę na jej szyi.
N-Już możesz otworzyć.-Dziewczyna zrobiła to i obejrzała w palcach podarunek.
K-Niall ja nie mogę tego przyjąć, to pewnie kosztowało nie mało.
N-Dla ciebie warto, zresztą teraz jeszcze mam pytanie.
K-Jakie?
N-Zostaniesz moją dziewczyną?
K-Oh, tak.-Rzuciła mi się na szyje i wpiliśmy się sobie w usta.
N-Teraz już w 100% możesz to przyjąć, a ja mam drugą połówkę.
--------------------------------------------
Jeszcze raz dziękuje za komentarze
i za wejścia.
Mam nadzieje, że wam się podoba,
ale przepraszam, bo nie miałam za bardzo weny.
5 komentarzy=kolejny rozdział.
Pozdrawiam Iza.

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 5

Dedykuje ten rozdział
Justynie Skubisz i Annie Jarosz.

Perspektywa Louis'a
Nagle zadzwoniła moja komórka i w tym samym czasie się od siebie oderwaliśmy. Odszedłem porozmawiać z tym kimś obok schodów.
L-Halo?
H-Stary gdzie ty jesteś, nie wróciłeś do jeszcze do domu, a przypominam, że niedługo mamy to spotkanie, co wczoraj przełożyłeś.
L-Ja jestem u Izy, nocowałem tu.
H-Uuuu i jak?
L-Nie twoja sprawa.
H-No nie bądź taki.
L-Może ci później opowiem. A na którą mamy tam być?
H-Yyy 11.30
L-Oj, to już jadę.Na razie.
H-Pa.-Rozłączyłem się i wróciłem do Izy, która stała zamyślona, odwrócona w stronę okien.
L-Iza ja muszę jechać, bo mam spotkanie, muszę się przebrać i ...
I-Aha, rozumiem.-Odwróciła się wolno w moją stronę i kiwnęła głową.
L-Do zobaczenia.
I-Pa.-Hmm trochę się martwię, później ją przeproszę, może to za szybko się wydarzyło.Usiadłem za kierownicą i o 10.43 byłem już pod domem. Szybko wziąłem prysznic, przebrałem i byłem gotowy.
L-Możemy jechać.
H-No to opowiedz jak tam było.
L-Później, teraz się śpieszymy.
Li-No to ruszajcie się.-Niestety w limuzynie znowu zaczęli ten temat.-No Louis nie zmuszamy cię, ale jesteś naszym przyjacielem, martwiliśmy się o ciebie, więc może powiesz gdzie byłeś?
L-U Izy.
Z-U tamtej laski z wczoraj?
L-Tak.
N-No gratuluje. Jak tam nocka?
L-CO?! Pogięło cię to moja koleżanka.
N-Mhm tak się mówi.
L-Odczep się, do niczego nie doszło. Pojechałem ją przeprosić, potem oglądaliśmy film i zasnęliśmy na kanapie.
Z-O jak sweet.
L-Spadajcie, już nic wam nie powiem.
H-Nie obrażaj się, to idioci, fajnie, że wreszcie masz taką koleżankę.
Li-No właśnie, a jak tam z jej nogą.
L-Załatwiłem jej wolne na tydzień i będzie dobrze.
Mn-Chłopcy później będą fotoreporterzy.                                            (Mn-Menager)
Li-Dobrze, to wychodźmy.
Perspektywa Izy
Po tym jak Louis wyszedł nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. To chyba za wcześnie na jakiekolwiek związki. Za krótko go znam, nie wiem czy nie okaże się dupkiem, nie zostawi w najgorszym momencie. Wydaje się być dobry, ale nie mam pewności. Na razie będę się z nim przyjaźnić. Będę musiała z nim o tym porozmawiać. Wstawiłam naczynia do zmywarki i poczułam chęć zajrzenia do gabinetu. Będąc w środku rozejrzałam się po nim i zauważyłam dużą podłużną rzecz przykrytą płachtą. Odkryłam ją i owym przedmiotem okazało się być pianino. Jak ja mogłam go wcześniej nie zauważyć. Przysiadłam się i zaczęłam grać cokolwiek, później jednak zdecydowałam się na piosenkę, którą stworzyłam z Kate. Nie miałam z tym problemu, gdyż umiałam. Dostałam takie od dziadków na komunie, gdyż babcia od małego mówiła mi, że mam talent i muszę go rozwijać. Miałam słuch po niej w genach. Chodziłam przez 3 lata do szkoły muzycznej w podstawówce. Musiałam grać na skrzypcach, bo miałam super słuch muzyczny. Nie lubiłam tego, ale robiłam dla babci. Po tych 3 latch stwierdziłam, że wole uczyć się sama w domu i tak zrobiłam. Przychodziłam z szkoły i piosenki, które mi się podobały odtwarzałam na nim. Teraz też poza graniem jej na pianinie, śpiewałam.
Perspektywa Kate
Wczoraj bardzo dobrze dogadywałam się z Niall'em. Był bardzo miły, mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań, dwoma głównymi było jedzenie i gitara. Dzisiaj po spotkaniu z moim i Izy szefem ma mnie gdzieś zabrać. Wybrałam ciuchy na dziś, wykonałam poranną toaletkę i założyłam przygotowany zestaw. W kuchni czekały już gofry zrobione przez moją mamę. Tak zapomniałam wam wspomnieć mieszkam tu z rodzicami i młodszą siostrą. Nie jesteśmy jak to w wielu przypadkach rodzeństwem, które się ciągle kłóci. Wręcz przeciwnie zawsze się wspierałyśmy i jako starsza byłam dla niej przykładem.
K-Dziękuje mamo, a gdzie Jeny?
M-Tata przed chwilą zawiózł ją do szkoły.
K-Aha, a i umówiłam się z kolegą więc wrócę późno.
M-No dobrze, jakby co to dzwoń.-zjadłam gofry i pojechałam do pracy.        

(Sz-Szef)
Sz-Witaj Kate.
K-Dzień dobry.
Sz-A bardzo dobry. Poznałaś już chłopców z One Direction, prawda?
K-Tak, a czemu pan pyta?
Sz-Bo to właśnie oni będą śpiewać waszą piosenkę.
K-O naprawdę?
Sz-Tak będzie potrzebna wasza współpraca, twoja i Izy.-Iza? W ogóle o niej zapomniałam.-Ona ma teraz tydzień wolnego, zwolnił ją jeden z nich, ale jeśli nie miałaby nic przeciwko,to byście ćwiczyli u niej.
K-Zapytam ją, ale ćwiczyli? Wszyscy?
Sz-Tak ich piątka z wami.
K-Aha.
Sz-A no właśnie, oni zaraz przyjdą, żeby podpisać to, więc poczekaj. Powinni być za ...
Mn-Dzień dobry, możemy wchodzić?
Sz-Oczywiście, wchodźcie. Niall, Louis, Liam, Harry, Zack.
Z-Zayn.
Sz-Tak oczywiście.
 N-Cześć Kate.
K-Hej Niall, hej chłopcy.
Sz-Kate jest jedną z twórczyń piosenki, którą chcecie dołączyć do swojej płyty.
H-A kto jest drugą?
Sz-Iza, zapewne zapoznaliście ją.-Wszyscy chłopcy przytaknęli i popatrzyli na Louis'a, który był trochę nieobecny.-Tak więc jak tłumaczyłem wcześniej Kate, jeżeli Iza się zgodzi to będziecie się w tym tygodniu uczyć u niej w domu, a jeśli nie to zaczniemy od przyszłego tygodnia.
Mn-W miarę jak to możliwe chcielibyśmy zacząć to jak najwcześniej. Chłopcy mają później trasę i premierę filmu.
Sz-Kate dzisiaj ją zapyta, ale myślę, że nie będzie problemu.
Mn-No dobrze to ja zostawiam wizytówkę z namiarem i proszę zadzwonić do wieczora.
Sz-Tak jest, odwidzenia.
1D-Dowidzenia.
Sz-Kate już możesz iść do domu, powiadom mnie tylko o decyzji Izy.
K-Nie ma sprawy szefie. Do usłyszenia.-Wyszłam z gabinetu i ktoś złapał mnie za rękę.
N-Cześć Kate
K-No hej, to kiedy idziemy?
N-Poczekasz chwilę, mamy teraz krótki wywiad i sesję. To zajmie pół godziny i pójdziemy, dobrze?
K-Mhm, poczekam w cafe'jce, jak skończysz to przyjdź.-Podczas czekania na niego zadzwoniłam do Izy.
K-Iza?
I-Tak, Kate?Co tam?
K-A dobrze, właśnie skończyło się spotkanie i wiesz co?
I-Nie, nie wiem, uświadom mnie.
K-To One Direction będzie śpiewało naszą piosenkę i oni chcieli by zacząć od jutra.
I-Aha fajnie, tyle, że ja mam to wolne i w domu jestem.
K-Wiem, dlatego jest pytanie czy próby w tym tygodniu mogły by odbywać się u cb?
I-U mnie?
K-Tak. To mogą?
I-Mogą, ale czyli ich piątka i my dwie?
K-Mhm, właśnie tak.
I-Powiedz szefowi, że się zgadzam.
K-Ok, jesteś kochana, a jak stópka?
I-Haha żyje, chyba jest lepiej.
K-No to dobrze, pa kocie, do jutra.
I-Do jutra.-I się rozłączyłam. Stwierdziłam, że i tak muszę jeszcze poczekać na Niall'a, to pójde powiadomić szefa o wyborze brunetki.Po wykonaniu tego wróciłam do barku, a tam już czekał blondyn z dwoma kawami.
N-Chodź piękna.-Zarumieniłam się na jego słowa.
K-Dzięki, gdzie idziemy?
N-Gdzie nas nogi poniosą.
Perspektywa Louis'a
 Cały czas myślałem o Izie. Teraz jadę po róże, żeby ją przeprosić. Zadzwoniłem do drzwi i usłyszałem "moment" i chwile później otworzył się drzwi, a ona w nich stała.
L-Przepraszam.
I-Ojej nie trzeba było, wejdź. A tak właściwie za co mnie przepraszasz?
L-Za to, że cię pocałowałem wtedy.
I-Louis, naprawdę nic się nie stało, po prostu nie jestem jeszcze gotowa.
L-Rozumiem i przepraszam.
I-Nie ma za co, ... chcesz może zjeść ze mną obiad?
L-Z chęcią, a co podajesz?
I-Spaghetti carbonara.
L-O moje ulubione, jestem ciekawe jak smakuje w twoim wykonaniu.
I-No to spróbuj.
L-Mhm, pyszne. Po kim masz zdolności kulinarne?
I-Po mamie i troszkę po tacie. Podobno codziennie będziesz mnie nawiedzał ze swoimi kolegami?-zaśmiała się
L-No tak, a ja słyszałem, że to dzięki temu, że jesteś jej twórcą?
I-Zgadza się.
L-Zaśpiewaj coś dla mnie.
I-Nie.
L-Dlaczego?
I-Bo w porównaniu z tobą jestem do dupy.
L-Oj nie przesadzaj, wcale nie śpiewam tak dobrze.
I-Nieeee w ogóle.-powiedziała z sarkazmem.
L-No nie.
I-To zaśpiewaj.
L-Pod jednym warunkiem.
I-Jakim?
L-Zaśpiewasz zemną.
I-Zastanowię się.
L-Co? Sama się prosisz.-zacząłem ją łaskotać.
I-Prze prze przestań.-wypowiedziała przez śmiech.
L-A zaśpiewasz?
I-T ta tak.
L-No dobra to co śpiewamy?-przestałem ją łaskotać
I-Chodź na górę.-Zaprowadziła mnie do gabinetu gdzie miała pianino-Wybierz ty.
L-One day or another?
I-Ok.-Zaczęliśmy śpiewać, było śmiesznie.
L-A teraz sama np.The Trouble With Love Is
I-No dobra.-Miała piękny głos, jak anioł.
L-Wow.
I-Haha, dziękuję.-Zarumieniła się.
L-Wstań na chwilę.-Dziewczyna wstała od pianina, teraz ja tam usiadłem, posadziłem sobie na kolanach i razem zaczęliśmy grać i śpiewać.Tak pięknie upłynął nam dzień, aż w końcu podczas opowiadania różnych rzeczy o sobie, przy gorącej czekoladzie i zrobionych przez nas babeczkach, ona zasnęła. Zaniosłem ją na rękach do jej pokoju, przykryłem kołdrą i pocałowałem w czoło.
L-Dobranoc.-powiedziałem i opuściłem jej dom.
-----------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam,
ale byłam w Bieszczadach gdzie internet 
działał mi tylko na komórce.
Mam nadzieje, że się podoba :)
3 komentarze=kolejny rozdział
Pozdrawiam, Iza.


czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 4

Dziękuję wszystkim czytającym,
a w szczególności komentującym ;)
Tak jak obiecałam ten rozdział dedykuje:
Haronowemu Pulpecikowi
i
Adriannie Gosławskiej.

Perspektywa Izy
Miałam już wstawać z łóżka szpitalnego, kiedy do pokoju wszedł Louis. 
L-Ejejej, miałaś nie chodzić.
I-Ale, ...
L-Nie ma ale.-Podszedł do mnie i odwrócił się plecami.- Wskakuj.
I-Co?
L-Wskakuj mi na plecy, nie pozwolę ci chodzić.
I-Ale,...
L-Miało być bez ale.
I-No chodzi o to, że jestem za ciężka, jeszcze przepukliny dostaniesz.
L-Po pierwsze nie marudź, a po drugie jesteś lekka jak piórko.
I-Mhm, chyba takie z żelaza zrobione.
L-Iza wskakuj!
I-Ale, ...-Odwrócił twarz w moją stronę i popatrzył z miną zabójcy.-niech ci będzie.-Zrezygnowana, wiedząc, że i tak z nim nie wygram, wykonałam jego polecenie. Kiedy usadził mnie już na miejscu w samochodzie i sam usiadł za kierownicą, odpalił samochód.
L-To gdzie mieszkasz?
I-Yyy, a po co ci ta informacja?
L-No, żeby cię odwieźć.
I-Ja muszę wrócić jeszcze do pracy i dokończyć podpisywać papiery.
L-A, nie wolisz, żebym ci je potem podwiózł.
I-Nie, chce to szybko zrobić i mieć spokój.
L-No dobra, ... to jedziemy tam, poczekasz na mnie chwilę i cię odwiozę.
I-Nie musisz mogę przecież sama wrócić, albo z Kate.
L-Czuję się za ciebie odpowiedzialny, więc nie możesz sama chodzić.
I-Ale z Kate nie będę sama.
L-Ale ona nie zniesie cię po schodach.
I-No wiem, przecież sama zejdę z nich.
L-Nie, nie możesz przemęczać nogi.
I-Louuuuu-Zrobiłam oczki kotka ze Shreka.-Ploseeeeee.
L-Piękne oczka, zresztą jak ich właścicielka,-zarumieniłam się-ale ja się na to nie nabieram.-teraz strzeliłam focha i odwróciłam się do szyby.-Hahahaha, wybacz.-Nagle zadzwoniła jego komórka. "no hej...nie no mogło być gorzej, ale nie może chodzić przez tydzień... tak, jesteśmy nie daleko... no nie marudź zaraz będziemy...naprawdę?No może coś z tego wyjdzie... też sobie kogoś znajdziesz... dobra to cześć."
I-Kto dzwonił?
L-Harry.
I-Aha, spoko.-Podczas wypowiadania ostatniego słowa, stanęliśmy na miejscu, z którego wcześniej wyjeżdżaliśmy. Louis wziął moje kule i mnie na barana. Musieliśmy wejść tylnym wejściem, którym wchodzą kucharze, tak żeby jego fanki nas nie zauważyły i jakoś się udało. Kiedy byliśmy już na miejscu, wszyscy popatrzyli na nas zrobili "Uuuuuuuuu". Nie zwracaliśmy na to uwagi, postawił mnie na ziemię podając kule.
L-Dasz radę dojść do stolika.
I-Pff, nie rób ze mnie ofiary.
Z-Lou, może przedstawisz nam twoją koleżankę?
L-A, dobra no to chłopcy to Iza, Iza to ZaynHarryLiam i Niall.
I-Hej- Uśmiechnęłam się, gdy nagle do kafejki wszedł ich menager.
M-Louis, gdzie ty byłeś, zaraz zaczynacie rozdawać autografy, więc na miejsca!
L-Dobrze, przepraszam.-Usiadłam przy tym samym stoliku co wcześniej i dokończyłam czytać i podpisywać te wszystkie kartki.W między czasie Kate pytała mnie co z nogą i powiedziała, że niestety nie będzie mogła mnie teraz odwieźć, bo ma coś do załatwienia.Troszkę trudno było nam się porozumiewać, gdyż fanki były bardzo głośno, a my siedziałyśmy bardzo blisko stolików chłopców. Kiedy wstawałam z miejsca Louis odwrócił się w moją stronę.- Gdzie idziesz, pamiętasz, że ja ciebie odwiozę?- zapytał tak bym tylko ja mogła to usłyszeć.
I-Idę odnieść papiery do szefa, a potem do łazienki.
L-No ok, nie śpiesz się i uważaj na nogę.
I-Haha, dobrze tatusiu.- Tak jak powiedziałam odniosłam papiery szefowi, który przy okazji spytał co z moją nogą. Opowiedziałam mu, pożegnałam się i poszłam do łazienki tyle, że tej w moim domu. Złapałam taksówkę, kiedy byliśmy już pod domem podziękowałam i zapłaciłam.
Perspektywa Louisa
Siedziałem tak na miejscu dając naszym fankom autografy i robiąc sobie z niektórymi zdjęcia. Pomimo, że byłem tym zajęty, cały czas myślałem gdzie jest Iza. Już długo nie wracała, wiem, że kazałem aby się nie śpieszyła, ale 2,5 godziny to zdecydowanie za długo. Bałem się, że poślizgnęła się w łazience i nie może wstać, albo nie posłuchała mnie i wróciła do domu. Na szczęście już zostało tylko parę dziewczyn, więc zaraz się przekonam. Poprosiłem chłopaków,żeby przełożyli to spotkanie z szefem wytwórni na jutro, bo muszę załatwić bardzo ważną rzecz. Szukałem jej po całej wytwórni, nawet w toaletach damskich, ale nie było jej. Pomyślałem, że może dowiem się od kelnerki czy wie gdzie Iza mieszka. Ona jednak nie wiedziała, więc spytałem jej szefa, on wiedział i podał mi jej adres. Wychodząc z jego biura spytał mnie.
Sz-Po co tak właściwie ci jej adres?
L-Zostawiła swoją komórkę.- wymyśliłem na szybko- A i mam prośbę, bo to ja uszkodziłem jej tą nogę i lekarz mówił, żeby nie chodziła za bardzo w tym tygodniu i czy ....
Sz-Dobrze dam jej zwolnienie do końca tego tygodnia, nie ma sprawy.
L-Dziękuję.
Sz-To przekaż jej to przy okazji.
L-Dobrze, do widzenia.
Sz-Do zobaczenia jutro.-zaśmiał się
L-A no tak do zobaczenia.-Wyszedłem z budynku, złapałem taxówkę i poprosiłem aby zawiozła mnie pod  adres jej domu. Zapłaciłem, podeszłem pod drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Po trzecim tryndnięciu otworzyła, i najwyraźniej była zdziwiona. - Miałaś pójść do szefa i do toalety.
I-No byłam u szefa, a potem przyjechałam do toalety w domu.-zaśmiała się
L-A, a,... nie mam do ciebie siły.
I-Haha.-Zaśmiała się i pokazała piękne dołeczki podczas jej uśmiechu.- Może wejdziesz?
L-No dobra.
I-Siadaj w salonie, a ja ci przyniosę coś do picia, co chcesz?
L-Ja już sobie wezmę, bo ty nie będziesz miała ręki, w końcu masz jeszcze kule.
I-Oj tam, oj tam.
L-Nie oj tam oj tam tylko to ty siadaj w salonie, a ja przyniosę sobie i tobie, co chcesz?
I-Haha, poproszę soczku pomarańczowego.
L-Już księżniczko.-nalałem soku do dwóch szklanek i usiadłem obok niej jedną jej podając.
I-Dziękuję, a co porobimy?
L-Może obejrzyjmy jakiś film?
I-Horror?
L-Tak, to ja zrobię popcorn, a ty znajdź jakiś.
I-Dobra, popcorn jest w szafce nad zlewem.-Wybrała i włożyła do odtwarzacza DVD i wtedy ja przyniosłem popcorn. Zgasiliśmy światła i zaczęliśmy oglądać, podczas filmu ziewnąłem i objąłem ją ramieniem. Ona tylko uśmiechnęła się i ułożyła głowę na moim ramieniu.
Perspektywa Izy
Obudziłam się na kanapie, próbowałam wstać, ale coś mi to przeszkodziło. Byłam uwięziona w silnych ramionach, odwróciłam się i zauważyłam Louis'a, który obejmował mnie w talii. Nie powiem, że nie było to przyjemne, ale musiałam się w końcu wyswobodzić z jego uścisku. Zrobiłam to delikatnie, żeby się nie obudził i udało się. Kiedy stałam już tak obok przy kanapie, popatrzyłam na niego, wyglądał uroczo. Postanowiłam, że zrobię mu śniadanko. Podczas przygotowania go, przypominałam sobie wczorajszy wieczór. Postawiłam je na stole obok kanapy i sama poszłam na górę wykonać poranne czynności. Gdy już się ubrałam zeszłam na dół.
Perspektywa Louisa
Kiedy się obudziłem Izy nie było obok mnie, za to na stole stała taca z pięknie pachnącym śniadankiem. Zjadłem je, było pyszne. Stwierdziłem, że zaskoczę ją jak będzie wracać na dół. Ukryłem się za schodami i długo nie musiałem czekać, po dwóch minutach schodziła już z nich.
I-Hmm, gdzie Louis?-Mruknęła pod nosem, ale na tyle głośno, że usłyszałem. Kiedy podeszła do stolika, na którym była taca, podszedłem do niej od tyłu i zakręciłem wokół własnej osi. Ale potem odstawiłem ją z powrotem.
L-Dziękuję za pyszne śniadanko.
I-Oj to nic wielkiego, ale proszę.
L-A ty już jadłaś?
I-No jeszcze nie.
L-Jeszcze nie? No to teraz ja ci robię, co chcesz?
I-Nie jestem głodna.
L-O nie, tak to nie ma siadaj na kanapie, a ja zaraz ci coś przygotuję.
I-Ale na prawde nie jestem głodna.
L-Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia, jak nie jesteś aż tak głodna to zrobię ci coś lekkiego.
I-A umiesz?
L-A nie wierzysz w moje umiejętności kucharskie?
I-Yyy, no nie wiem.
L-To się przekonasz.-Po chwili przyniosłem jej to co przygotowałem.
I-Mniam, pyszne. Jak to zrobiłeś?
L-To moja słodka tajemnica.
I-Dziękuję i przepraszam.- dała mi buziaka w policzek.
L-A za co?
I-Za śniadanko i przepraszam za to, że nie wierzyłam, że jesteś dobrym kucharzem. A, a która godzina?
L-Eee, 10.
I-Co, o nie spóźnię się do pracy i to jak, o nie, wyleje mnie.
L-Nie martw się.
I-Faktycznie bezrobocie, to nie powód do płaczu, nie?
L-Iza, mogę ci coś powiedzieć?
I-A niby co?
L-Załatwiłem ci wczoraj wolne na tydzień, a twój szef to zrozumiał.
I-Na prawdę?
L-na prawdę.
I-Jesteś wspaniały.- Znów chciał mnie pocałować w policzek, ale odwróciłem głowę tak, że złączyliśmy nasze usta w pocałunek.
-----------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że się podobał.
Proszę o waszą opinię w komentarzach.
Prosze o 2 komenyarze i więcej ;)
Pozdrawiam,Iza.